Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biżuteria hand made. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biżuteria hand made. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 2 sierpnia 2016

Granatowy wisior

Ten prosty szydełkowo-koralikowy wisiorek jest jedną z nielicznych sztuk szydełkowej biżuterii, która nie wywędrowała w świat w ramach żadnej zabawy blogowej i... bardzo przyjemnie mi się go nosi ;-)

 

Teraz pracuję nad podobnym, ale w zdecydowanie większym rozmiarze...
-(-@

piątek, 29 lipca 2016

Szydełkowe korale z ażurową perłą

Kolejne szydełkowe korale. Tym razem czerwień i granat złamane szarością...
Melanżowa nitka (niestety, nie mam pojęcia, jaki to rodzaj włóczki) okazała się bardzo wdzięcznym materiałem :-)


 W centralnym punkcie ciemna sztuczna perła obrobiona ażurem.


Wkrótce pokaże kolejne. Dzierganie kulek wciąga :-)

-(-@

wtorek, 19 lipca 2016

Naszyjnik w ciepłych brązach

Baaaardzo dawno nie było u mnie nic szydełkowego...  
Na szczęście przyszły wakacje, czyli czas na góry (z których niedawno wróciłam) i oczywiście na robótki :-)


Pomysłów na dzierganie oraz szycie trochę się w ostatnim czasie nazbierało, więc staram się je stopniowo realizować... Marzy mi się bowiem wystawienie własnego stoiska na corocznym kiermaszu świątecznym, jaki przed Bożym Narodzeniem już od kilku lat organizowany jest w moim miasteczku. 

Wiem, wiem, że do świąt jeszcze daleko, ale biorąc pod uwagę, że mój czas wolny staram się w miarę sprawiedliwie rozdzielać pomiędzy robótki, książki oraz aktywność fizyczną (w dużej mierze ze względów zdrowotnych), te kilka miesięcy to w rzeczywistości nie jest wcale tak długo...

Pozdrawiam serdecznie :-)
-(-@

wtorek, 19 kwietnia 2016

Wisior a'la gorset

Powstał na metalowej ramce z odzysku po jakiejś torebce.


 Czerwony kordonek, czarne koraliki, więc wyszedł... hmmm... można powiedzieć gorący!

Tylko ten post trochę jak musztarda po obiedzie, bo Walentynki już dawno przeminęły...
Ale gdzieś się zawieruszył i teraz znalazł, więc wrzucam :-)

-(-@

piątek, 1 kwietnia 2016

Szydełkowe korale z kulek po dezodorantach

Kolejna (ale nie ostatnia...) odsłona tej samej włóczki.


Plastikowe kulki najpierw obrobiłam szydełkiem, a następnie zrobiłam w nich dziurki - drugim szydełkiem, takim po złamaniu haczyka, które jednak szkoda było wyrzucić. Rozgrzane nad ogniem idealnie sprawdza się w podobnych przypadkach. Również wtedy, gdy trzeba zrobić otwory w nowych doniczkach - nie powstaną pęknięcia ;-) A przecież już niedługo pora przesadzania domowych roślinek...

-(-@

poniedziałek, 28 marca 2016

Rozetka z perłą

A mówiąc dokładniej: perłowym guziczkiem z dołeczkiem pośrodku :-) Wykonany jest na bazie cienkiej, metalowej bransoletki metodą od zewnątrz do środka. Wydziergałam go z motka cieniowanej włóczki, która tak mnie zauroczyła, że wciąż mam ją na przysłowiowej tapecie. Ale tym razem dziergam szydełkowe koraliki w kilku rozmiarach...             

       

-(-@

sobota, 26 marca 2016

Kartka świąteczna z podziękowaniem

Moja kolejna recyklingowa karteczka z wesołą łąką,
na której obok kwiatów wyrosły pisanki :-)


Powędrowała w góry, a dokładnie w Gorce - do Ochotnicy Dolnej, którą odwiedziłam w tegoroczne ferie zimowe. Wędrowałam z plecakiem przez kilka dni, planując zdobyć kilka szczytów, które jakoś nigdy nie były nam po drodze, tj. Luboń Wielki i Gorc. Z tego ostatniego schodziłam przez kilka godzin już po zmierzchu, przyświecając sobie jedynie czołówką...

Gdy usłyszałam ujadanie psów, a niedługo potem zobaczyłam światła zabudowań, moje nogi miały już dość... Na szczęście zostałam bardzo mile przyjęta w ponad stuletnim domu, znajdującym się tuż przy zejściu ze szlaku. Właśnie do jego właścicielki powędrowała kartka i szydełkowy wisiorek. Niestety, zapomniałam zrobić mu zdjęcie przed wysłaniem, więc wstawiam podobny - choć w tamtym ładniej ułożyły się kolory cieniowanego kordonka.  Mam nadzieję, że się spodoba...


Wesołych Świąt!

-(-@

sobota, 23 stycznia 2016

Recykling pojedynczego kolczyka

Zdaję sobie sprawę, że ostatnio mogłam Was zanudzić przedszkolnymi postami. Ale nie oznacza to, że porzuciłam rękodzieło ;-) Na pewno nie mam czasu na wielkie przedsięwzięcia, ale czasami wpada w ręce coś (kawałek drucika, piękna nitka, itp.), czym trzeba się zająć natychmiast. 

Tak było w tym przypadku: po prostu trzeba było coś zrobić z tak pięknym owalem ;-) A najlepiej oczywiście obszydełkować... No i wyszedł wisior o nieco gotyckim klimacie!

 

Miał to być jeden z kolejnych projektów na ubiegłoroczne wyzwanie Yadis... Niestety, życie jak zwykle bywa nieprzewidywalne... Co gorsze, potrafi zasypać człowieka tyloma sprawami opatrzonymi etykietką "na wczoraj", "priorytet", "alarm" (albo kilkoma z nich jednocześnie), że czas wolny przestaje istnieć...

Jakby tego było mało - już nie pierwszy raz w naszym przypadku - na przełomie starego i nowego roku zanikł nam internet, przy czym operator od ponad dwóch miesięcy upiera się, że cały czas działa!!! W tej chwili - napinając do granic wytrzymałości swoją cierpliwość - korzystam z mobilnego Aero2.

A tak wyglądał przypadkowo znaleziony przez moją mamę kolczyk, który mnie zainspirował:

 
Pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających :-)

 -(-@

środa, 4 marca 2015

Szkiełka w koronkach...

Czyli mówiąc krótko moje kolejne projekty na wyzwanie Yadis
Tym razem wróciłam do wypróbowanej już swego czasu techniki ubierania szklanych kaboszonów w delikatną, szydełkową oprawę.

Nr 3/52

Najpierw powstał wisior na podstawie kwadratu. 
Uparłam się, że nie będę używać kleju, musiałam zatem dołożyć z przodu dwie "szelki", zapobiegające wysunięciu się szkiełka z szydełkowego koszyczka.


 Przez białe szkiełko - delikatnie powiększające - można przyjrzeć się fakturze i kolorystyce dzianiny stanowiącej jego spodnią część.


 Chociaż nie przepadam za beżami, to jednak ten cieniowany kordonek daje wiele możliwości i - jak mi się wydaje - całkiem niezły efekt końcowy...


 Nr 4/52
Druga zawieszka jest bardziej klasyczna w swoim kształcie - taka naprawdę moja ;-)


 Tym razem spód został zrobiony gęsto na okrągło, przód kaboszona otoczony ażurem, natomiast brzegi - tak jak w przypadku kwadratu - wykończyłam drobnymi łukami łańcuszka, które tutaj są zdecydowanie lepiej widoczne.

  
Zastanawiałam się, czy przed obrobieniem nie ozdobić tylnej ścianki kaboszonu maleńkim decoupagem, ale ten sposób zostawię sobie na kiedy indziej ;-)

Pozdrawiam serdecznie!
-(-@

czwartek, 31 lipca 2014

Marzę o deszczu...

W przeciwieństwie do tych wszystkich, którzy z utęsknieniem oczekują letnich upałów, aby móc wylegiwać się na plaży w palącym słońcu, ja w taką pogodę jak dziś marze o deszczu! Nawet, jeżeli - jak to się wielokrotnie zdarzało - miałby to być deszcz pierwszego dnia wakacyjnej wyprawy, po przejściu którego przez kilka następnych trzeba dreptać w przemoczonych butach i suszyć ubrania przymocowując je na zewnątrz plecaków.

I w ten sposób - wypatrując letniego deszczu - wpadłam na pomysł parasolkowych kolczyków :-) A przy okazji trochę się nagłówkowałam, próbując zamocować czasze parasolek - czyli w tym wypadku chabrowe koraliki w kształcie połowy kuli. Te, których użyłam, mają bowiem dość duże otwory i brzydko przechylały się na cienkiej szpilce. Wpadłam więc na pomysł, aby wypełnić je... silikonowymi zatyczkami do kolczyków! Zmieściły się po dwa w każdej półkuli, którą teraz idealnie podtrzymują :-) Może macie jeszcze jakiś inny patent?



Koraliki - jak to zwykle u mnie  bywa - pochodzą z odzysku ;-) Pierwotnie były elementem drewnianej zabawki, jakie przyczepia się do wózka niemowlakom. Reszta czeka na zagospodarowanie...


-(-@

A propos niemowlaków: podczas tegorocznego urlopu pewnemu maluszkowi zrobiłam taki oto (ogromnych rozmiarów, jak dla mnie - każdy z samochodów jest formatu A4!) prezencik nad łóżeczkiem:


Więcej wspomnień pourlopowych zamieszczę w następnym poście... Nazbierało się też trochę przedszkolnej działalności plastycznej, ale przy takich upałach i niedawnych osobistych zawirowaniach nie miałam głowy, aby się nimi z Wami podzielić. Nadrobię to w sierpniu.

Pozdrawiam :-)

niedziela, 16 marca 2014

Szydełkowa oprawa dla perły

A że miniaturki mają swój urok... więc z resztek cieniowanej włóczki w przepięknym niebieskim kolorze wydziergałam delikatny kwiatuszek - sposobem może nieco dziwnym, ale w tym momencie jedynym jaki wydawał się być słusznym: nie wiedziałam bowiem na ile wystarczy mi nitki, więc zaczęłam od wydziergania największych, zewnętrznych płatków, potem dodałam mniejsze, a na koniec w samym środku wyszydełkowałam "gniazdo" na oprawienie perłowego koralika. Trzyma się dzięki niemu idealnie. A ja mam nową wiosenną broszkę :-)


Pozdrawiam serdecznie :-)

-(-@

wtorek, 18 lutego 2014

Bransoletka szydełkowo-koralikowa

Czyli kolejny sposób na zagospodarowanie resztek włóczki :-) W środki kółeczek wplotłam hmmm... ni to koraliki, ni to guziczki grzybki, które dostały mi się w ramach jakiejś wymianki. W realu mają odcień szaro-fioletowy i udają maleńkie półprzezroczyste kryształki. A do fioletu odrobina wiosennej zieleni ;-)


Wczoraj podczas spaceru z przedszkolną ekipą widzieliśmy całkiem pokaźne bazie na ogródkowych wierzbach. Niecodzienny widok, biorąc pod uwagę, że to pora ferii zimowych... Efekt tego taki, że już biega mi po głowie mnóstwo pomysłów na wiosenne i świąteczne dekoracje do przedszkola :-) A jeszcze nie miałam okazji pokazać Wam zimowych! Oto kilka z nich: 

 Oszronione drzewka z wiszącymi sopelkami (podobne zawisły nad drzwiami). Zasunęłam roletę w oknie do zdjęcia, bo... zielona trawa za oknem zupełnie nie pasowała do scenografii ;-)


...pod drzewkiem śpiące zimowym snem jeżyki, otulone kołderką mchu...
 
 

 ... wesołe bałwanki z... wacików kosmetycznych;-)


 Zaplątała się jeszcze Pani Jesień obejmująca we władanie Europę ;-)  
Rozmiarami prawie dorównywała przedszkolakom, które ją robiły!


A tymczasem niedługo już wiosna...

-(-@

niedziela, 26 stycznia 2014

Lepiej póżno niż wcale, czyli... podsumowanie świątecznej wymianki

Zaproszenie do udziału w karteczkowej wymiance na Boże Narodzenie dostałam od Etoilee jeszcze w październiku. Z wielką przyjemnością się zapisałam. Ale mało brakowało, a dałabym straszną plamę i... zapomniałabym o przygotowaniu upominków! A wszystko przez - trwające nadal, i jak dotąd bez perspektyw na rychłe zakończenie - problemy ze stałym łączem internetowym. Na szczęście Daria, zaniepokojona moim milczeniem, przypomniała mi o zbliżającym się terminie wysyłki, dzięki czemu udało mi się wywiązać z obu wymiankowych zobowiązań. 

Moimi parami wymiankowymi zostały Ludeczka - karteczkowa specjalistka oraz Dorotka z uroczego Śmietniczka :-))  Przygotowałam dla nich takie oto karteczki:



 A takie cudeńka otrzymałam w zamian:
od Dorotki bombkę wiszącą na utrwalonej lakierem naturalnej gałązce:


 a od Ludeczki uroczego reniferka biegnącego przez tęczę :-)


Kompletna przesyłka od Ludeczki poza karteczką i słodkościami zawierała ślicznie ozdobioną maleńką drewnianą gwiazdkę (która oczywiście zawisła na mojej miniaturowej choince), kalendarzyk na nowy rok i piękne karteczkowe przydasie, których w tym roku - w związku z brakami czasowymi - nie udało mi się niestety wykorzystać, za to na przyszły będą jak znalazł :-). Poza tym mam nadzieję, że do tego czasu podszkolę się nieco w tej dziedzinie rękodzieła...


A tak wyglądała paczuszka od Dorotki:
 
Jej rozmiar, a po otworzeniu również zawartość, zaskoczyły mnie do tego stopnia, że w pierwszym momencie zastanawiałam się, czy nie przeoczyłam czegoś w warunkach wymianki, albo - co gorsza - zapomniałam o jakiejś innej blogowej zabawie. Po przeczytaniu listu od mojej pary co nieco się wyjaśniło: ponieważ Dorotka bardzo chciała, abym była zadowolona z wymianki, a specjalizuje się - podobnie jak ja - w szydełkowaniu, postanowiła zamiast własnej robótki przysłać mi coś, co na pewno mi się przyda - w pracy oraz do kolejnych robótek. I nie pomyliła się :-)) Podręcznik origami przez kilka wieczorów testowali moi synowie i wychodziły im prawdziwe cudeńka! A pacynek nigdy za wiele ;-)

Ode mnie obie dziewczyny - poza moimi pierwszymi (!) bożonarodzeniowymi karteczkami - dostały decoupage'owe kolczyki i szydełkowe dzwoneczki, a dla podniebienia tabliczkę czekolady oraz kawkę dołożoną już po zrobieniu zdjęć.




Gorąco dziękuję za miłą wymiankę :-) 

A także za Wasze serdeczne wpisy pod moim poprzednim postem :-)
Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę tu na dobre!

-(-@

wtorek, 12 listopada 2013

Finał wymianki w stylu vintage

Nadszedł finał kolejnej wymianki, na udział w której znów skusiłam się u Luny z Decoupagowego Uroczyska :-) Moją parą została Iza z Wytwórni Rzeczy Miłych, specjalistka od decoupagu. Aby zminimalizować ryzyko nieporozumień i ułatwić trafienie w gusta wymiankowej partnerki, Iza poprosiła wszyskich chętnych do udziału w zabawie o przesłanie swoich preferencji odnośnie oczekiwanego prezentu - począwszy od kolorystyki, poprzez techniki, aż po preferowane motywy. I choć lista na pierwszy rzut oka mogła wyglądać nieco przerażająco (zniechęcająco ?), uważam ją za świetny pomysł! Choć przyznaję, że wypisanie wszystkiego (no, powiedzmy...), co mi się marzy (a także czego nie chciałabym zobaczyć w wymiankowej paczuszce) zajęło mi trochę czasu... Ale dzięki temu obie z moją parą jesteśmy zadowolone :-)

Ulubione kolory mojej pary to niebieski i szary, więc starałam się utrzymać upominki w tej tonacji. Głównym prezentem stał się komplet biżuterii, składający się z naszyjnika i kolczyków. Dla mnie styl wintage w biżuterii kojarzy się z kolorem starego złota albo perłami. Do szydełkowych kulek w kolorze granatu (w realu jest dużo ciemniejszy...) zdecydowanie pasowały te ostatnie!


Udało mi się nawet dobrać do nich wstążkę w identycznym, kremowym odcieniu. Mam nadzieję, że będą się dobrze nosiły :-) Iza napisała w preferancjach, że nie nosi korali, ani wisiorów, bo... nie ma ładnych (ale jak ktoś chce, może zrobić....) Miałam więc niezłą tremę przygotowując wymiankowe upominki i tym bardziej jestem szczęśliwa, że komplecik się spodobał :-)



Uszyłam też dwa woreczki na drobiazgi z płótna w kolorze ecru, a w charakterze tunelików na wstążkę użyłam kawałków bawełnianej koronki.


Dorzuciłam jeszcze jedne kolczyki: niebieskie szydełkowe kwiatuszki, które połączyłam z drobnymi koralikami w kolorze starej miedzi.

 
Do tego oczywiście coś słodkiego, kawka, herbatka oraz decoupagowe przydasie :-)


-(-@

A dziś mogę już pochwalić się upominkami, które otrzymałam. Otworzenie paczuszki i obfotografowanie jej zawartości było pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie z pracy - zanim dokończyłam obiad i posadziłam rodzinkę przy stole, który służył mi jako tło ;-)

W paczuszce znalazłam same cudeńka! Przede wszystkim decoupagową szkatułkę utrzymaną w tonacji błękitu i zieleni... Jest przepiękna! Naprawdę widać rękę mistrzyni tej techniki...


 W środku kryły się kolejne niespodzianki...


 Dwa serduszka ozdobione tą samą techniką, które z przyjemnością zawieszę na tegorocznej choince :-)


 A także makramowa bransoletka z różyczką (muszę od czasu do czasu uśmiechnąć się do siostry, która ma kolczyki z taką samą - tworzyłyby piękny komplet ;-)


 A tak prezentowała się całość przesyłki:


Zdziwił mnie rozmiar szydełka... Dotychczas byłam pewna, że występują w przedziale co 0,25 cm, a tymczasem dostałam... 0,85! Będzie w sam raz do grubszego kordonka, z którym moje ukochane 0,5 nie zawsze sobie radzi :-)

-(-@

Serdecznie dziękuję - zarówno mojej parze, przed której kunsztem chylę czoła, jak i organizatorce zabawy - wymianki u Ciebie Sylwio to czysta przyjemność :-))

-(-@

czwartek, 24 października 2013

Candy-niespodzinaka wysłana!

Właśnie otrzymałam wiadomość, że przesyłka, którą przygotowałam w ramach candy dotarła na miejsce i cieszy oczy nowej właścicielki. Podobno trafiłam zarówno z techniką wykonania, jak i kolorystyką, więc tym bardziej się cieszę :-)) I w końcu mogę zdradzić, co było tajemniczą niespodzianką...

Do Trojandy poleciał taki oto szydełkowy naszyjnik (wykorzystałam do niego elementy szklane oraz drewniane, które ubrałam w ażury z kordonka):

Do kompletu oczywiście kolczyki :-) Czarne...


...oraz czerwone - do wyboru w zależności od okazji i nastroju :-)



A wszystko zapakowane w szydełkowy woreczek wykonany wzorem siatkowym
i ozdobiony prostym kwiatuszkiem...



W ostatniej chwili - dosłownie tuż przed wyjściem na pocztę - złapałam jeszcze arkusz kolorowego papieru, ozdobny dziurkacz i czarny cienkopis, skutkiem czego do koperty trafiła jeszcze prosta karteczka ze szkicem róży i kilkoma słowami ode mnie... A Trojanda właśnie poinformowała mnie, że w języku ukraińskim jej nick oznacza właśnie różę! I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie ;-) ?
 
Jeszcze raz serdecznie gratuluję wygranej :-)

-(-@

sobota, 19 października 2013

Nie samą pracą człowiek żyje...

Moich plastyczno-teczniczo-artystycznych zaległości z pracy sporo się jednak nazbierało, więc chyba zacznę właśnie od nich... Na początek jesienne dekoracje, jakie pojawiły się w naszej sali - z góry przepraszam za jakość zdjęć, bo jesienna pogoda absolutnie nie sprzyja fotografowaniu, zwłaszcza w słabo oświetlonych wnętrzach, i to przy pomocy ledwie zipiącego telefonu :-( Kolorystyka też niestety mało rzeczywista...

Na początek nasza ściana płacząca rzęsistym, jesiennym deszczem. Jedną chmurkę znalazłam gdzieś gotową, reszta powstała z tego, co było pod ręką, czyli kolorowego papieru oraz białych odpadków od jakichś samoprzylepnych dekoracji, potraktowanych granatowym markerem. Dzieciom najbardziej spodobała się ta maleńka chmurka w kształcie króliczka widoczna w lewym górnym rogu - efekt całkowicie przypadkowy ;-)




Opowiem Wam jeszcze jak to z żołędziami było :-) Najpierw powstał ten u góry - w którym z racji pokaźnych rzęs i różowej parasolki moi przedszkolacy od razu dostrzegli dziewczynkę i zażyczyli sobie, aby drugi żołądź bez żadnych wątpliwości był chłopcem - dostał więc krzaczaste brwi oraz czapeczkę z daszkiem i tym samym został zaakceptowany przez wymagające przedszkolne jury ;-)


 -(-@

Za nami jest również tydzień zdrowego odżywiania, kiedy to zbierałam gazetki reklamowe z całego domu i wycinałam z nich produkty spożywcze, aby stworzyć taką oto piramidę żywieniową:


Przy okazji tygodnia zdrowego odżywiania oraz tygodnia bezpieczeństwa powstała też kolejna porcja kolorowanek, ale tradycyjnie znajdą się w oddzielnym poście.

-(-@

A na zakończenie mała refleksja... Wiem, że ostatnio bardzo zaniedbałam bloga. Do pracy częściej zdarza mi się jeździć samochodem niż pociągiem, więc tym samym czasu na robótki oraz czytanie książek mam niestety mniej :-(

W domu również o niego coraz trudniej, tym bardziej, że przywożenie sterty pracy z przedszkola zaczęło wchodzić mi w nawyk - baaardzo uciążliwy, więc muszę znaleźć jakiś sposób, aby się od niego uwolnić... Postanowiłam więc, że - na początek - jak lew (a właściwie lwica...) bronić będę chociaż wolnych weekendów! W końcu nie samą pracą człowiek żyje, prawda?   


W pociągu powstało jednak kilka drobiazgów, np. jabłkowe i wisienkowe kolczyki. Możecie zobaczyć je również na blogu KTM, gdzie stanowią jedną z interpretacji jesiennego wyzwania kolorystycznego, które potrwa do 5 listopada. Zapraszam serdecznie :-)


Pozostało mi jeszcze trochę zaległości zabawowo-wymiankowych, ale dla zachowania jako takiego porządku na blogu, zamieszczę je w oddzielnych postach. Przecież weekend dopiero się zaczyna :-)

Wszystkim zaglądającym życzę miłego, twórczego wypoczynku!

-(-@