Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

wtorek, 29 stycznia 2013

Miły gest...

Z sobotnich zajęć na uczelni wróciłam do domu z uroczym biżutkowym drobiazgiem. Taką niespodziankę na zakończenie zajęć przygotowały dla nad dwie przesympatyczne wykładowczynie, z którymi mieliśmy przyjemność zgłębiać tajniki jednego z dwóch podstawowych przedmiotów na obecnych studiach. 

Ale ofiarowały nam dużo więcej! Dzieląc się z nami swoimi bogatymi doświadczeniami i promieniując entuzjazmem, dały mam niecodzienną szansę zyskania zupełnie nowego spojrzenia na pracę nauczyciela. Napełniły po brzegi optymizmem i wiarą w to, że dzięki naszym pomysłom i działaniom dzieci naprawdę mogą przychodzić do szkoły z przyjemnością! I my również - także po wielu latach pracy...

Wiem, że wiele z Was robi podobne bransoletki - często widziałam je na różnych blogach... Ale czy kiedykolwiek pomyślałyście, jaką mogą posiadać moc?


 Jako zawieszkę wybrałam sobie oczywiście różyczkę :-)


Mała rzecz, a jak cieszy :-) I to nas - dorosłych, a gdy pomyśleć o dzieciach....

-(-@

PS. Szydełkowy kotek od Ani Jury robi natomiast furorę w przedszkolu - chodzi ze mną w torbie i... też pełni funkcję motywacyjną (zwłaszcza na leżakowaniu...). Muszę nauczyć się robić podobne zwierzaczki, bo czasami przydałoby się ich kilka ;-)

niedziela, 20 stycznia 2013

Cała "ja" na wyzwanie

Na początku stycznia trafiłam na blogu Asi na bardzo intrygujące wyzwanie pod hasłem: "Ja". Wkleiłam banerek na pasku bocznym swojego bloga i... miałam nadzieję, że coś z tego wykiełkuje...
Tyle, że do tworzenia biżuterii wciąż brakowało półproduktów (te, które miałam jakoś nie chciały się spasować) a przede wszystkim czasu - i na dłubanie i na ewentualne zakupy... O wygospodarowaniu go na jakąś inną formę rękodzieła już w ogóle nie mogło być mowy!

Ale jeden z problemów rozwiązał się, gdy otrzymałam przesyłkę od Ani Jury, a w niej torebeczkę biżutkowych przydasi. A drugi... no cóż... jak człowiek ma zakończenie studiów na karku, mnóstwo nauki i prac do napisania, to co robi? Oczywiście, że wszystko, żeby tylko do książek nie siadać ;-) Przecież i tak najlepsze pomysły pojawiają się same, zwykle w ostatniej chwili...

W rezultacie powstał taki oto komplecik:


Motywem łączącym wszystkie elementy zestawu są koraliki z prasowanego turkusu, które swoje już u mnie odleżały (kupiłam je jakoś latem z ambitnymi planami zabrania się za naukę sutaszu...). Kilkakrotnie próbowałam je zagospodarować w coś sensownego, ale to wciąż nie było TO. Pewnie rozumiecie, co mam na myśli? Tym razem mam przeczucie, że w końcu się udało: delikatny błękit szklanych koralików od Ani i radosne błyski akrylowych kryształków (do których mam dziwną słabość...) dodały nieco topornemu kamieniowi lekkości, o jaką mi chodziło.

-(-@

Jako pierwsza powstała bransoletka. Oprócz szklanych i akrylowych koralików (których było ciut za mało) wplotłam w nią także dwie  stylizowane różyczki. Myślę, że całkiem nieźle się wkomponowały...


 Z kolczykami nie było większego problemu - bez trudu dopasowały się do bransoletki.


Najwięcej czasu zabrało mi skomponowanie wisiora. Uwielbiam motyw łezki - która w tym przypadku zyskała turkusowe serce... Nie mogłam się zdecydować, na czym go zawiesić, aż w końcu reaktywowałam do niego zerwany dawno temu łańcuszek. 


Co w tej pracy jest mojego? Wszystko! Pomysł, który pojawił się nagle, zupełnie znikąd... Prosta, delikatna forma... Błękitny kolor, który uwielbiam... Lekkość i blask transparentnych koralików...

A poza tym, zawsze marzyła mi się biżuteria z turkusami. Gdziekolwiek jestem, podziwiam najróżniejsze sposoby oprawienia tego magicznego kamienia w srebro i... wciąż szukam takiego, który będzie miał w sobie to "coś", który powie: "jestem Twój" i nie pozwoli, abym wyszła z galerii bez niego. Mam nadzieję, że w końcu taki znajdę. A tymczasem... mam swój pierwszy zestaw turkusowej biżuterii, na dodatek wykonany samodzielnie :-)

Komplet zgłaszam na wyzwanie "Ja" na blogu http://asia-majstruje.blogspot.com.


PS. Z przydasi od Ani powstało przy okazji jeszcze kilka drobiazgów, ale o nich napiszę innym razem...

Aniołek na candy w KTM

W grudniu miałam przyjemność wziąć udział w przygotowywaniu niespodzianki w ramach świątecznego candy, organizowanego przez członkinie Klubu Twórczych Mam. Która z nas tylko mogła, przygotowała drobny upominek. W losowaniu szczęście uśmiechnęło się tym razem do Anko która - jak mówi tytuł jej bloga - z nici i szmatek potrafi wyczarować prawdziwe cudeńka!

Ode mnie poleciał do niej taki oto szydełkowy aniołek:


Pozostałe upominki możecie zobaczyć na blogu zwyciężczyni - TUTAJ. Każda z nas przygotowała coś w swojej ulubionej technice i wysłała oddzielnie, co było dodatkową niespodzianką :-)

-(-@

Wzór aniołka pochodzi z niemieckiego czasopisma robótkowego. Mogę przesłać schemat, jeśli ktoś ma ochotę wyszydełkować podobnego :-).

-(-@
 

środa, 16 stycznia 2013

Kocia przesyłka od Ani

Dziś po powrocie z pracy czekał mnie spacerek na pocztę. Co prawda na kwicie pocztowym było wyraźnie napisane, że przesyłka będzie do odbioru "w dniach następnych", ale cierpliwość nie jest niestety moją mocną stroną, więc poszperałam w internecie, znalazłam numer do najbliższego urzędu pocztowego i gdy tylko usłyszałam, że paczuszka już tam jest, postanowiłam nie zwlekać do jutra.

Kopertę otworzyłam zaraz po odejściu od okienka. Zobaczyłam kilka uroczych drobiazgów i... patrzące na mnie figlarne kocie oczka ;-) Tę uroczą przesyłkę sprezentowała mi Ania Jura prowadząca bloga "I wyszło szydło z worka", która swego czasu zorganizowała niezbyt szczęsliwą dla mnie kocią wymiankę. Właściwie to Ania nie musiała przygotowywać tej paczuszki, bo zobowiązał się do tego ktoś inny... Ale zrobiła i to wkładając w nią mnóstwo serca!! Dlatego zawartość koperty postanowiłam ułożyć właśnie w kształcie serduszka:


W paczuszce znalazły się dwie pary kolczyków: jedne kocio-szydełkowe, drugie to decoupagowe tygrysy w neutralnej czarno-białej tonacji. Do tego kocia zakładka - mam nadzieję, że osłodzi mi nieco aktualną lekturkę, którą muszę przyswoić do końca przyszłego tygodnia... Do własnego zagospodarowania otrzymałam również kilka ślicznych serwetek oraz woreczek biżutkowych przydasi :-)
 
Nie mogło zabraknąć oczywiście specjalności Ani, czyli włóczkowego zwierzątka. Słodki szydełkowy kociaczek zaraz po wydostaniu się z koperty przysiadł na klawiaturze i tak cichutko siedział, że o mało o nim nie zapomniałam... Oto i on :


Za wszystkie te urocze drobiazgi bardzo Ci dziękuję Aniu :-)) I oby okoliczności, które przyczyniły się do powstania tej słodkiej paczuszki więcej nam się nie zdarzały.

-(-@

Hmmm... Przydasie muszę chyba szybko zagospodarować, bo właśnie zauważyłam, że dziś osiągnęłam okrągłą liczbę 60 obserwatorów - pomimo tego, że jest mnie tak mało... Strasznie się cieszę, że jesteście, że chcecie do mnie zaglądać :-) I przy tej okazji uroczyście obiecuję, że postaram się jak najszybciej pokazać jakąś swoją robótkę ;-)

-(-@

PS. Jakość zdjęć jest niestety fatalna,  ale dopiero w weekend będę miała możliwość sfotografować te wszystkie śliczności przy świetle dziennym, a przesyłką chciałam pochwalić się od razu ;-)

-(-@

Pozdrawiam cieplutko :-)

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Wyróżnienie od Madzi... i Justynki

Spotkała mnie ostatnio bardzo miła niespodzianka: Madziusiek19 - autorka koralikowych inspiracji postanowiła obdarować mój blog takim oto wyróżnieniem:

 

Jest mi bardzo miło z tego powodu :-)) Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ostatnio - z wielu różnych względów życiowych - traktuję moją szydełkową bajkę bardzo po macoszemu, fundując sobie tym sposobem straszne wyrzuty sumienia... Tym bardziej więc dziękuję Madzi za ten sympatyczny gest :-))

Krótkie wyjaśnienie, na jakich zasadach przyznaje się to wyróżnienie:
- Nominacja do "Liebster Award" jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". 
- Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
- Nie wolno jednak nominować bloga, od którego otrzymało się wyróżnienie.

Osoba obdarowana powinna:

- odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez osobę nominującą,
- wyróżnić 10 kolejnych blogów, spośród tych, które nie posiadają jeszcze dużej liczby obserwatorów (hmmm... "dużo" to rzecz względna... przyjęłam więc, że dla mnie będzie to setka podglądaczy...),
- powiadomić osoby nominowane i przygotować dla nich 11 pytań.

 A więc do dzieła! Najpierw moje odpowiedzi na pytania Madzi:
 
1. Wolisz wcześniej iść spać i wstać wcześniej czy później iść spać i wstać później?
Zdecydowanie bardziej odpowiada mi druga opcja. Gdyby  jeszcze to późniejsze wstawanie było codziennie możliwe...
2. Kolczyki długie czy wkrętki?
Najchętniej noszę dłuższe lub krótsze, ale zdecydowanie wiszące kolczyki.
3. Złoto czy srebro?
Srebro - jest bardziej uniwersalne.
4. Impreza ze znajomymi do białego rana czy wieczorny spacer nad jeziorem z najlepszym przyjacielem?
Wieczorny spacer z przyjacielem... Chociaż jezioro już niekoniecznie...
5. Książka w wersji tradycyjnej czy e-book?
Zdecydowanie książka tradycyjna - taka, którą można dotknąć, poczuć i czytać w każdych warunkach nie martwiąc się, że w najciekawszym momencie zabraknie prądu w tablecie ;-)
6. Twoje ulubione kwiaty?
Hmmm... Kaktusy? Wstyd przyznać, ale swego czasu przeżyły u mnie tyle okresów suszy, że należy im się medal za wytrwałość!
7. Pies czy kot?
Oczywiście kot! Wolny i nieprzewidywalny, a jednocześnie łaszący się do nóg...
8. Co lubisz robić w wolnej chwili?
Wszystko, co pozwala mi się oderwać od codzienności: czytać, szydełkować, haftować, szyć itp.
9. Basen czy bieganie?
Ani jedno, ani drugie. Brrr! Wolę rower, rolki i trekking...
10. Kiedy mam ochotę coś zrobić, a wiem, że nie mogę to....
Staram się znaleźć sposób, żeby i tak to zrobić ;-) Ktoś mądry powiedział kiedyś: "kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
11. Kiedy irytuje mnie coś w pewnej osobie, to...
Po prostu mówię jej o tym - niech ma świadomość? Jeśli niczego to nie zmieni, a ja nie jestem w stanie zignorować jej zachowania, staram się unikać kontaktów z taką osobą... Niech każdy żyje własnym życiem i nie utrudnia go innym...

Teraz przygotowany przeze mnie (ciut przewrotny) zestaw pytań:

1. Czytanie, czy pisanie?
2. Wspinanie się, czy nurkowanie?
3. Natura, czy technika?
4. Malarstwo, czy muzyka?
5. Zabawa, czy nauka?
6. Mówić, czy raczej słuchać?
7. Walczyć, czy uciekać?
8. Być oczekiwanym, czy czekać?
9. Żywioł, czy planowanie?
10. Spanie, czy... blogowanie?
11. Jakie sobie najczęściej zadajesz pytanie?

-(-@

Największy problem miałam z nominacjami. Jak wiecie od pewnego czasu nie jestem na bieżąco z blogowaniem. Nie nadążam też zaglądać na obserwowane blogi (zrobiło się ich zwyczajnie za dużo, a nie mam kiedy zabrać się za prawdziwe, bezkompromisowe porządki). Poza tym wielu - nawet dość młodym - blogom liczba obserwatorów rośnie w tempie ekspresowym... Ale w końcu udało mi się wybrać szczęśliwą dziesiątkę, którą warto zaprezentować :-) Oto ona:


 Pozdrawiam serdecznie :-)

-(-@ 

PS. 15.01. Dziś - tj. dzień po napisaniu tego posta - zauważyłam, że otrzymałam kolejną nominację do nagrody "Liebster blog", tym razem od Justynki, której od pewnego czasu gorąco kibicuję. Nie dałabym chyba rady wytypować kolejnej szczęśliwej dziesiątki, ale wywiążę się chociaż z jednego: udzielenia odpowiedzi na pytania przygotowane przez Justynkę :-)

1. Ulubiona kawa/ herbata???
Wszelkie owocowo-ziołowe, czyli takie, które herbaty raczej w ogóle nie zawierają ;-)
2. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Hmmm... Chyba wiosna, bo letnie temperatury ostatnimi czasy przekraczają mój próg tolerancji.
3. Ulubione zwierzęta?
Od zawsze - kot, a od niedawna także szczur - trafił nam się naprawdę wyjątkowo sympatyczny okaz :-) I jeszcze świstak - od kiedy pierwszy raz zobaczyłam to stworzonko na własne oczy!
4. Babcia czy dziadek?
Myślę, że raczej dziadek...
5. Samochód, rower, czy inny środek komunikacji?
Od kiedy pamiętam - rower! A samochód pod warunkiem, że to ja prowadzę ;-)
6. Bukiet róż, czy kwiat w doniczce?
To zależy od okazji...
7. Uprawiasz jakiś sport? Jaki i dlaczego?
Treking - bo kocham góry, jazdę na rowerze - bo daje poczucie wolności, jazdę na rolkach - bo zawsze o tym marzyłam :-)
8. Kiedy ostatnio przeczytałaś książkę?
Ostatnią udało mi się skończyć przed świętami. Obecnie poczytuję dwie kolejne - jedną z obowiązku, drugą dla przyjemności. 
9. Którą włóczkę, materiał wspominasz najlepiej?
Chyba nie ma takiej, chociaż.... lubię pracować z płótnem i welurami.
10. Taniej i więcej, drożej a mniej?
Raczej taniej i więcej (taniej nie musi oznaczać gorzej...).
11. Szminka czy błyszczyk?
Jeżeli już, to błyszczyk.

-(-@
 

czwartek, 10 stycznia 2013

Tym razem to nie ja...

...ale mój starszy syn jest wykonawcą prezentowanego rękodzieła - maskotki szytej podczas zajęć technicznych w gimnazjum, zgodnie z obowiązującym programem tego przedmiotu, który tak na marginesie bardzo mi się podoba - przynajmniej chłopcy (oraz oczywiście dziewczynki) będą potrafili zacerować rozdarte spodnie i przyszyć guzik do koszuli ;-)

Mój wkład ograniczył się jedynie do:
  • pomocy w narysowaniu formy pod wykrój (dzięki czemu miś - jako jeden z nielicznych w klasie - jest prawdziwą maskotką, a nie lalką voodoo...)
  • pokazania, na czym polega haft łańcuszkowy, którym wyszyta jest buźka maskotki (z krzyżykowym swego czasu sobie radził, więc tym razem też nie było problemów)
  • znalezienia tkaniny (chciałam, aby miś był "misiowaty", więc wybrałam gruby plusz, ale nie pomyślałam o stronie praktycznej, czyli trudności w jego zszywaniu - na szczęście moje dziecko jest baaaardzo cierpliwe...)
A oto efekt:

wtorek, 1 stycznia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku!

Choć na dworze zimy jak na lekarstwo, postanowiłam przywitać Nowy Rok szydełkowymi śnieżynkami. Miałam je zgłosić na wyzwanie w Klubie Twórczych Mam, ale... chyba spóźniłam się kilkanaście godzin.

 
 -(-@

Z duuuużym opóźnieniem pokażę jeszcze decoupagową świąteczną ozdóbkę, którą dostałam od jednej z podopiecznych (a właściwie od jej zdolnej mamy ;-) ) 


Nawiasem mówiąc wspomniana mama posiada jeszcze inne talenty, bowiem dziewczynka już kilkakrotnie przynosiła do przedszkola uszyte przez nią (ręcznie, nie maszynowo!) maskotki, m.in. słodkiego tildowego króliczka.

 
Prawda, że prezentuje się wspaniale? Niestety wywołuje we mnie mieszane uczucia: z jednej strony szczery uśmiech, z drugiej natomiast... poczucie winy, że ja sama przed tymi świętami niestety twórczo zbytnio się nie wysiliłam... Ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej ;-)

-(-@

Wszystkim, którzy do mnie zaglądają, życzę zdrowia i miłości, bo - choć często o tym zapominamy - to one są w życiu najważniejsze... Czego jeszcze? Wielu wspaniałych robótkowych pomysłów oraz czasu na ich realizowanie tak, aby nie trzeba go było podkradać rodzinie ani przyjaciołom... 

Szczęśliwego Nowego Roku 2013! 

-(-@