Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

środa, 27 stycznia 2016

Spełnianie marzeń

Od kilku lat marzył nam się nietypowy sylwester. Co prawda zdarzało nam się w okresie świąteczno-noworocznym wędrować po górach, nigdy jednak nie mieliśmy okazji przywitać Nowego Roku na szczycie. Tym razem nie daliśmy za wygraną! gdy tylko okazało się, że Sylwester mam wolny od pracy, wpakowaliśmy się w samochód i pognaliśmy pod Babią Górę :-) 

Miny nieco nam zrzedły, gdy ujrzeliśmy parkingi pod przełęczą Krowiarki zastawione samochodami. Wyobraziliśmy sobie tłumy na czerwonym szlaku i... postanowiliśmy nadrobić kilometrów, aby objechać królową Beskidów, licząc na spokojniejsze podejście od drugiej strony. Po drodze podziwialiśmy panoramę Tatr w blasku zachodzącego słońca... Zdjęć na podejściu i na szczycie samej Babiej nie robiliśmy - i tak nie oddałyby uroku tych nocnych widoków.

 

I absolutnie tego nie żałowaliśmy! Zwłaszcza, gdy minęliśmy linię drzew i wychodząc pomiędzy kosodrzewiny, niedaleko ruin starego schroniska zniszczonego przed laty przez lawinę, obejrzeliśmy się za siebie. Siarczysty mróz sprawił, że idealnie przejrzyste powietrze jakby migotało od świateł orawskich wsi i miasteczek. Mimo nocnej pory można było dostrzec łunę od Zakopanego i ciemny zarys Tatr...

Na szczyt dotarliśmy około 20:30, co oznaczało, że mimo nocnej pory, podziwiania widoków i wspinania się po niebezpiecznie stromym płacie śniegu nad ruinami, pokonaliśmy dystans prawie w szlakowym tempie. Było cicho i prawie pusto - nie licząc kilku osób pod ścianką. Babia sprawiła nam jeszcze jedną miłą niespodziankę: pogoda była prawie bezwietrzna, co pozwoliło nam spędzić na szczycie jakieś cztery godziny - śmiałam się, że to nasz swoisty rekord, bo zwykle bardzo szybko nas przeganiała. 

Zanim zebrały się tłumy - przechodzące nasze wszelkie oczekiwania - udało mi się nawet zdrzemnąć pod kamiennym murkiem w kokonie ze śpiwora i folii NRC. O północy mogliśmy podziwiać z góry fajerwerki - te w Polsce i te na Słowacji :-)) To tak, jakbyśmy spędzali Sylwestra jednocześnie w Szczyrku, Jabłonce, Lipnicy, Zawoi, a nawet Słowackim Raju! Niesamowite wrażenia...


Muszę przyznać, że oglądanie sztucznych ogni z takiej wysokości, bez huku wystrzałów, miało w sobie coś z magii... Dopóki nie zaczęli strzelać i świętować zebrani na szczycie. Liczyliśmy na - może nie całkiem bezludne - ale bądź co bądź raczej spokojne celebrowanie Nowego Roku w takim miejscu. Tymczasem wyglądało na to, że zapowiada się szalona impreza, więc z opadającymi ze zmęczenia powiekami poczłapaliśmy na dół do samochodu.   


Zostaliśmy w Beskidach jeszcze dwa dni. Kolejnego - po tym jak na spokojnie, bez budzików, otworzyliśmy oczy, pojechaliśmy zdobyć Pilsko, po czym zawitaliśmy na nocleg na zbocza góry Żar, zatrzymując się na parkingu oznaczonym tabliczką "TU JEST TO MIEJSCE" (dla niewtajemniczonych: miejsce, w którym grawitacja działa w drugą stronę i np. położona na asfalcie butelka zamiast w dół, zaczyna wtaczać się pod górę). 

 

Ponieważ nie mieliśmy mapy tej okolicy, a co za tym idzie wyrysu szlaków prowadzących na szczyt, postanowiliśmy kierować się instynktem, czyli... brnąć ostro pod górę korytem jakiegoś wyschniętego strumyka. Po drodze natura znów dała pokaz swoich niesamowitych mocy!


Dotychczas wierzyłam, że aby powstała tęcza, potrzebne jest słońce i deszcz, a tymczasem ujrzeliśmy tęczę przy trzaskającym mrozie i drobniuteńkim, padającym w dolinie śniegu!!! Najpierw zauważyliśmy jeden pionowy kawałek... A po chwili podziwialiśmy ją w całej okazałości!


Mieliśmy jeszcze pół dnia na wędrowanie przed powrotem, więc podjechaliśmy do zapory i elektrowni Porąbka, a stamtąd  wdrapaliśmy się na niewielką pobliską górkę pod nazwą Hrobacza Łąka, gdzie znajduje się wielki metalowy krzyż, stanowiący zwieńczenie Szlaku Papieskiego.


Zeszliśmy akurat na zachód słońca, czując w palcach rąk i nóg nasilający się mróz...


A wracając do tytułu posta... Dlaczego spełnianie marzeń? Dlatego, że to była moja pierwsza górska wyprawa od ponad roku... Dlatego, że gdy przez kilka pierwszych miesięcy choroby nie mogłam siedzieć, leżeć, ani wykonać żadnego gwałtownego ruchu zwijając się z bólu, marzyłam o tym, abym mogła znów zdobywać szczyty! I udało się :-)))

-(-@

sobota, 23 stycznia 2016

Recykling pojedynczego kolczyka

Zdaję sobie sprawę, że ostatnio mogłam Was zanudzić przedszkolnymi postami. Ale nie oznacza to, że porzuciłam rękodzieło ;-) Na pewno nie mam czasu na wielkie przedsięwzięcia, ale czasami wpada w ręce coś (kawałek drucika, piękna nitka, itp.), czym trzeba się zająć natychmiast. 

Tak było w tym przypadku: po prostu trzeba było coś zrobić z tak pięknym owalem ;-) A najlepiej oczywiście obszydełkować... No i wyszedł wisior o nieco gotyckim klimacie!

 

Miał to być jeden z kolejnych projektów na ubiegłoroczne wyzwanie Yadis... Niestety, życie jak zwykle bywa nieprzewidywalne... Co gorsze, potrafi zasypać człowieka tyloma sprawami opatrzonymi etykietką "na wczoraj", "priorytet", "alarm" (albo kilkoma z nich jednocześnie), że czas wolny przestaje istnieć...

Jakby tego było mało - już nie pierwszy raz w naszym przypadku - na przełomie starego i nowego roku zanikł nam internet, przy czym operator od ponad dwóch miesięcy upiera się, że cały czas działa!!! W tej chwili - napinając do granic wytrzymałości swoją cierpliwość - korzystam z mobilnego Aero2.

A tak wyglądał przypadkowo znaleziony przez moją mamę kolczyk, który mnie zainspirował:

 
Pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających :-)

 -(-@

czwartek, 21 stycznia 2016

Dzień Babci i Dzień Dziadka

Święto Babci i Dziadka stało się dla mnie w tym roku okazją do zmierzenia się z dużą formą - w postaci dekoracji na występy przedszkolaków. Ta duża forma to origami płaskie z koła w rozmiarze XXL, co oznaczało konieczność wspomagania się przy przyklejaniu kółek linijką i ekierką, aby twarze dziadków pozostały symetryczne i miłe dla oka ;-) Mam nadzieję, że się udało...


Na zdjęciu powyżej obie głowy jeszcze w stanie "surowym",
a niżej już gotowe portrety - przed połączeniem z resztą dekoracji.


Całości dopełniają okulary i eleganckie kołnierzyki. Dziadkowi dodają nieco szyku, natomiast babci - za sprawą delikatnego ażuru papierowych serwetek - ciepła i uroku.


Twarze babć i dziadków nakleiłam na ogromne serca (format A1).
A tak wyglądał efekt końcowy naszej dekoracji:


A wszystkim Babciom i Dziadkom z okazji ich święta
życzę jak najwięcej zdrowia, szczęścia i uśmiechu!!!

-(-@

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Na przykład dla babci...

Już niedługo Dzień Babci i Dzień Dziadka. Jeśli wasze szkraby nie mają jeszcze dla nich upominków, polecam zrobienie prostych kwiatków.


 A oto szybciutka instrukcja, jak takiego kwiatka wykonać. Potrzebne będą druciki kreatywne, wytłoczki od jajek, druciki kwiaciarskie (ewentualnie patyczki do szaszłyków, ale z drucikami praca idzie znacznie szybciej...), folia piankowa na listki oraz brystol. 

 

Z brystolu wycinamy kwiaty o siedmiu płatkach, przy czym pomiędzy dwoma płatkami robimy nacięcie do środka i naklejamy dwa sąsiadujące płatki jeden na drugi. Środki z opakowań po jajkach wycinamy na kształt dzwoneczka, po czym malujemy - nasze są żółte na zewnątrz, a w środku białe z czerwono-różowymi brzegami. 

 

Z drucika kreatywnego w kontrastowym kolorze formujemy pręciki, które mocujemy na końcu drucika kwiaciarskiego (jeśli zdecydujemy się zamiast niego na patyczek od szaszłyków, możemy użyć do tego kleju lub drucika kreatywnego, który przymocujemy do pręcików, a następnie owiniemy nim patyczek).
 

Ponieważ wytłoczki od jajek mają niekiedy dość duże dziurki, przed ich nałożeniem nadziałam na drucik kółeczko z folii piankowej (średnicy około 1-1,3 cm), które utrzymuje pręciki w środku kielicha i zabezpiecza przed jego zsunięciem się. Teraz kolej na umocowanie płatków - te zabezpieczyłam od dołu ciasno owiniętym kawałkiem zielonego drucika kreatywnego, choć równie dobrze można je przykleić na gorąco. Pozostało nam nadziać na drucik listki i upominek gotowy.

-(-@ 
 Nasze babcie i dziadkowie dostaną po jednym, ale jeśli macie ochotę możecie przygotować cały bukiet :-)

-(-@

wtorek, 12 stycznia 2016

Zimowa bombka XXL

A teraz mój pomysł na zimową pracę plastyczną:

Wyciętą z kartonu bombkę - wielkości małego talerzyka - dzieci ozdabiały naklejając kolorowe pasy w różnych odcieniach koloru białego i niebieskiego. W ruch poszły jak widać ozdobne nożyczki, a wśród wykorzystanych materiałów znalazły się tym razem: papier z fakturą, papier do pakowania prezentów, a nawet resztki tapety ;-). Aby bombka zachowała swój kształt wystarczyło po wyschnięciu kleju przyciąć wystające poza jej krawędzie kawałki kolorowych pasków. Na powstałym w ten sposób zimowym krajobrazie wyrosły piękne zielone choinki. I gotowe :-)

 

-(-@

Kilka wąskich pasków papieru, pozostałych po wykonaniu zimowego krajobrazu, dwa koraliki papierowe w kolorze pomarańczowym oraz dwa plastikowe koraliki - użyte do zakończenia ozdoby z obu stron - i mamy kolejną bombkę, tym razem ażurową i trójwymiarową.


-(-@

piątek, 8 stycznia 2016

Anioł recyklingowy

Przygotowałam kilka postów, 
aby nadrobić świąteczne zaległości...

Na początek recyklingowy anioł, który ozdobił w tym (a właściwie to już ubiegłym...) roku czubek przedszkolnej choinki. Suknia anioła powstała z butelki po jedwabiu do włosów - po obcięciu dna, ozdobionej kawałkami wyszperanej gdzieś w szufladzie odblaskowej naklejki. Głowę wykonałam ze styropianowej kulki oklejonej krepiną, włosy to resztka drobniutkiego złotego łańcucha, natomiast aureola powstała ze srebrnego drucika kreatywnego.


Do wykonania skrzydeł wykorzystałam samoprzylepną folię piankową. Środkiem dokleiłam ją do butelki, natomiast boki okleiłam białym papierem z fakturą, który dodatkowo ozdobiłam wycinakami z dziurkaczy przyklejonymi na dystansową taśmę klejącą, co stworzyło ciekawy przestrzenny efekt. Dłonie, rękawy oraz "golfik" przy szyi to również folia piankowa - zaczynam coraz bardziej lubić ten materiał :-)
 
 

Na zdjęciu poniżej (niestety, dość kiepskiej jakości...) widać również inne anioły - inspirowane długonogimi tildami, a wykonane takim samym sposobem, co postacie w szopce z poprzedniego posta.


Powiesiliśmy też gwiazdy betlejemskie z rolek. Pomysł na gwiazdę nie jest tak całkiem mój - został podpatrzony gdzieś w necie i zmodyfikowany przez dodanie wachlarzowego ogona.

 

Zrobiliśmy też piankowe skarpety na słodkości od Mikołaja ;-)



-(-@

środa, 6 stycznia 2016

W Nowym Roku...

Korzystając z wolnego dnia 
w związku ze świętem Trzech Króli, 
chcę życzyć Wam
- jak również sobie :-)
jak najwięcej radosnych chwil
w Nowym Roku 2016,  
kilku garści zdrowia i szczęścia,
odrobiny odwagi 
w dążeniu do spełniania swoich marzeń
i wytrwałości 
w realizacji życiowych planów.

 

W dzisiejszym poście - poza życzeniami 
- nie może też zabraknąć Trzech Króli. 
Na przykład takich, jakich wyczarowaliśmy 
(z wytłoczek od jajek, drucików kreatywnych i pianki)
do naszej przedszkolnej szopki.


 

Szopkę robiłam razem z dziećmi w połowie grudnia, 
ostatniego dnia mojej pracy w dotychczasowym miejscu...
 

-(-@

Jak więc widzicie nowy rok zaczęłam w nowym przedszkolu, 
- większym, ale jednocześnie  jakby cieplejszym -
z nowymi obowiązkami i pomysłami,
wśród nowych ludzi...

Ta zmiana była mi bardzo potrzebna (przede wszystkim mojej psychice).
W Nowy Rok wstąpiłam więc pełna nadziei i zapału :-)

 Pozdrawiam serdecznie!!!

-(-@