Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Transfer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Transfer. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 września 2012

Finał zagadkowego candy i... przerwa w blogowaniu

Trochę to trwało, bo i termin wysyłania odpowiedzi był dość długi, i na zgłoszenie się zwycięzcy czekałam bardzo cierpliwie... A gdy wreszcie - kilka dni temu, po miesiącu ciszy - zmieniłam zasady na "kto pierwszy, ten lepszy", przygotowane z tej okazji słodkości z mistrzowską szybkością upolowała Diana z bloga http://divianaart.blogspot.com/. Wiem, że przesyłka już do niej dotarła, więc mogę zaprezentować, co było nagrodą:


Woreczek na kobiece drobiazgi z aplikacją ozdobioną transferem ( z którym wciąż eksperymentuję, podobnie jak z maszyną do szycia, ale myślę, że z całkiem niezłym skutkiem :-) )...


...oraz komplecik szydełkowej biżuterii - naszyjnik i kolczyki - w ciepłych, letnich kolorkach (tylko zdjęcia niestety wyszły kiepskiej jakości...).


Cieszę się, że upominki się podobają i mam nadzieję, że będą dobrze służyły nowej właścicielce. Następne candy - tym razem z okazji moich urodzin - planuję pod koniec roku, więc już teraz serdecznie zapraszam :-))

-(-@

A na koniec garstka trochę ambiwalentnych wiadomości. Obawiam się, że na jakiś czas zniknę z blogowego świata. No, nie tak zupełnie, bo od czasu do czasu postaram się zaglądać, żeby sprawdzić, co się u Was dzieje i skrobnąć parę słów. Może też pokażę kilka swoich tworów, bo w przysłowiowej szufladzie czeka ich jeszcze sporo... Ale podejrzewam, że na nowe robótki może zabraknąć mi czasu :-(

Z tego samego powodu moje Kochanie wyjechało wczoraj (samo!) podziwiać jesienne, tatrzańskie krajobrazy - w tym Czerwone Wierchy odziane w barwę, która dała im tę nazwę... Planowaliśmy ten wypad wspólnie - taki przedłużony weekend na pożegnanie wakacji (dwa lata temu w analogicznym czasie za cel obraliśmy znacznie bliższe nam geograficznie Góry Świętokrzyskie, zwiedzając po drodze ruiny okolicznych zamków), ale jeden piątkowy telefon wywrócił wszystko do góry nogami...

A teraz zdradzę Wam powód tej nagłej rewolucji w naszym życiu: dostałam pracę, o którą starałam się latem!! Może niezupełnie w takim charakterze, jaki mi się marzył, ale dopóki nie mam pełnych kwalifikacji (czyli dyplomu, którego będę bronić zimą), nie mogę narzekać i wybrzydzać. Ważne jest miejsce - ciche, spokojne, urokliwe i to, że jest to praca z dziećmi :-)) 

W poniedziałek czeka mnie jeszcze cała masa formalności. Biorąc jednocześnie pod uwagę, że do końca roku wciąż jestem zatrudniona w dotychczasowej firmie, gdzie przede mną kilkadziesiąt godzin konsultacji i drugie tyle wypełniania dokumentów, a za trzy tygodnie październik, więc dodatkowo zaczynają mi się zjazdy na uczelni - pisanie prac i wkuwanie do nadchodzącego egzaminu, to obawiam się, że czas na inne zajęcia skurczy mi się niemiłosiernie...

Ale wiecie co? Jestem strasznie podekscytowana!!! I bardzo się cieszę z tej nowej pracy :-))  I w tej atmosferze na razie Was zostawiam... Pozdrawiam serdecznie :-)

-(-@

środa, 15 sierpnia 2012

Finał wymianki kuchennej :-)

Nadszedł w końcu dzień, kiedy mogę ujawnić, nad czym jeszcze ostatnio pracowałam :-) Kiedy Bożenka z anielskich sekretów ogłosiła kuchenną wymiankę, nie mogłam odmówić sobie wzięcia w niej udziału. A gdy jeszcze okazało się, jakie szczęście miałam podczas losowania wymiankowych par, po prostu nie posiadałam się z radości i... ciekawości co też dostanę! Jedno było pewne: będzie to coś z tak ukochanego i podziwianego przeze mnie decoupagu, gdyż moja para, którą była Brydzia, w tym właśnie się specjalizuje. Zobaczcie jakie śliczności dla mnie przygotowała (cieszę nimi oczy już od kilku dni :-)) )!


 Zestaw kuchenny, czyli słoiczek oraz butelka ozdobiona motywami oliwek...

...prześliczne różane pudełeczko w odcienich złota...
 
...mnóstwo decoupagowych i hafcikowych przydasi (m.in. cieniowane mulinki, które uwielbiam!)
 
...oraz coś dla ciała ;-) w tym świeżo suszona mięta z własnego ogródka!

Ja natomiast przygotowałam dla Brydzi szydełkowo-szyciowy zestaw w morelowych barwach ...


W skład paczuszki weszły dwa woreczki z kuchennymi motywami wykonanymi transferem...

...dwa kolejne ozdobione szydełkową aplikacją...

... komplecik opasek na serwetki...

...szydełkowa koperta, która może służyć jako torebeczka lub etui...

...oraz trochę słodkości i przydasiów...

Chciałam jeszcze raz (teraz już oficjalnie) bardzo gorąco podziękować Brydzi, za te śliczności, dzięki którym moja kuchnia zaczyna nabierać coraz bardziej swojskiego charakteru :-)) I oczywiście Bożence za fantastyczny pomysł wymianki! A co najważniejsze wiem, że obie z moją parą jesteśmy naprawdę zadowolone z udziału w tej zabawie, co niesamowicie mnie cieszy :-))
-(-@

sobota, 11 sierpnia 2012

Moja pierwsza kuchenna deseczka :-)

Wczorajszy wieczór był baaaardzo długi ;-) I baaardzo wyczerpujący - dodam, że również fizycznie ;-), gdyż biegając co i raz....

....od kuchni, gdzie na skrawku wolnego blatu pomiędzy chlebakiem - nieszczęsnym wyrzutem sumienia czekającym na swoją kolej a kamiennym garem ogórków małosolnych (produkcji mojego kochanego mężczyzny, bo moje przetwory tego typu nie wiedzieć czemu zawsze wybuchają...), powstawał mój pierwszy "poważny" decoupage...
...poprzez łazienkę, w której próbowałam - z różnym skutkiem - doszorować upaćkane kolejnymi stosowanymi specyfikami ręce...
...do pokoju, w którym zajmując tymczasowo (czytaj: od miesiąca...) biurko starszego syna, mailowałam ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi decoupażystkami, radząc się w sprawach technicznych...

...powołałam do życia moją pierwszą kuchenną deseczkę, postarzoną szarościami i fioletami. Wygląda trochę tak, jakby ktoś ją poplamił sokiem jagodowym ;-) Nie wiem, jak Wam, ale mi się podoba. I jestem z niej strasznie dumna, bo udało mi się w niej połączyć dwie techniki, których bardzo chciałam się nauczyć: decoupage i transfer!


Kolejne mniejsze i większe decoupage, nad którymi pracowałam wczoraj (oraz dzisiaj od samego rana...) wymagają jeszcze sporo pracy, więc prezentację zdecydowanie zostawię na później :-)
-(-@

czwartek, 2 sierpnia 2012

Mój pierwszy udany transfer :-))

Jakiś czas temu na blogu Motylka zachwycałam się drobiazgami ozdobionymi transferem i napisałam jej kilka pochwalnych komentarzy. Niedługo później Motylek odnalazła mojego bloga i odesłała mnie do kursiku w Atelier Penelopy, która zdradziła sekret, przy pomocy jakich specyfików robi się takie cuda. Oczy mi się zaświeciły, specyfik kupiłam, spróbowałam i... klops :-(. Albo prawie nic nie było widać, albo wszystko się rozmazywało. Zniechęciłam się i rzuciłam transfer w kąt na wiele tygodni... Potem zaczęłam się zastanawiać, w czym może leżeć problem. W końcu spróbowałam wydruku z innej laserówki i... jest!!!


Jako tło posłużyła moja nowa kuchenna podłoga, którą ułożyliśmy w ostatni weekend :-)


Nadruki w przybliżeniu... Jeżeli o mnie chodzi, to tym razem w końcu jestem zadowolona :-))

 

Nadruki ozdobiły kuchenne ściereczki, które uszyłam wczoraj ze zgromadzonych zapasów bawełnianej tkaniny. Najprostsza rzecz na świcie, ale - jakby nie było - uszyta, więc myślę, że do akcji uwalniamy tkaniny chyba się nada ;-)?

PS. Jak już odkopałam maszynę, to na skrócenie doczekały się jedne spodnie, a na podszycie oberwanej kieszeni - drugie. I na razie maszyny nie chowam... Może jeszcze coś się urodzi ;-) Tym bardziej, że dziś dokopałam się do zalegających na strychu pokładów tkanin. Pozdrawiam wszystkie szyjące :-))
-(-@ 

Aha, grafiki pochodzą z jednego z blogów, które mam na pasku bocznym w dziale "retro, vintage, grafika". Tylko z którego? Zabijcie mnie, ale nie pamiętam ;-) Ale można tam znaleźć więcej takich cudeniek...