Żeby nie było, że nic nie robię ;-) pokaże wam zawieszkę-winogronko, które powstało w oczekiwaniu na losowanie par w wymiance kuchennej (z myślą o tejże...). Ale ponieważ moja para, którą okazała się być Brydzia, gustuje w nieco innych barwach, powędrowała do niej słodsza, cieplejsza i delikatniejsza paczuszka... Mam nadzieję, że się spodoba... A mechate włóczkowe winogronko, które jakoś zupełnie nie pasowało do całości, zostało i czeka na kolejny owoc do towarzystwa ;-)
Jeśli chodzi o pomysł owocków-kółeczek, to nie jest mój, bo gdzieś już podobne widziałam, ale z drugiej strony nie miałam za bardzo innego wyjścia, bo włóczka (swoją drogą w bajecznych odcieniach!) trafiła mi się w kawałeczkach dokładnie takiej długości, że starcza na zrobienie jednego okrążenia półsłupków. Następne winogronka będą fioletowe :-)
Winogronka są śliczne. Super Ci wyszły. Co do moich kolczykòw to zrobione są ze zwykłej zerwetki. Kupiłam ją na Allgro. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSame może rzeczywiście nieźle się prezentują, ale przy koronkach z nici czy kordonka [ups, ale mi się zrymowało ;-)] wyglądają strasznie topornie...
UsuńBardzo mi się podoba. Czekam na fioletowe, z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę, że nie będzie trzeba długo czekać. Przede mną letnia noc, zaraz potem weekend... A te kółeczka bardzo szybko się robi :-))
UsuńPozdrawiam
No proszę, jakże piękne wykorzystanie resztek włóczki.Bardzo fajne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję :-) Mam chrapkę jeszcze na coś takiego: http://pracowniagarderoba.blogspot.com/2012/08/pufa-w-kwadratach.html Mocna rzecz!
Usuń