Mimo niezbyt długiego (ale za to jakże intensywnego!) wyjazdu trochę się tych zaległości nazbierało... Wypadałoby je więc nadrobić ;-) Czyli przede wszystkim przejrzeć zaprzyjaźnione blogi oraz pochwalić się otrzymanymi upominkami i innymi uśmiechami losu :-)
Po pierwsze: wspaniała pogoda sprawiła, że wyjazd możemy zaliczyć do jak najbardziej udanych. Wróciliśmy z cudownymi wspomnieniami, czekoladową opalenizną (przynajmniej dopóki nie zejdzie wielkimi płatami ;-)) oraz mnóstwem zdjęć - głównie górskich krajobrazów oraz wspaniałej fauny i flory. Swoją drogą Czerwone Wierchy w naszych polskich Tatrach to najpiękniejszy ogród skalny, jaki kiedykolwiek w życiu widziałam!!! Zresztą... co ja będę opowiadać... Tam po prostu trzeba być! Zobaczyć te wielobarwne, roślinne dywany na własne oczy!
Po drugie: nie będę już miała wymówek, żeby na poważnie zabrać się za naukę decoupagu! Gdy zaraz po powrocie dopadłam laptopa okazało się bowiem, że wygrałam wspaniały decoupagowy zestaw u Graszynki z pięknie ozdobionym przez nią kuchennym wałkiem oraz deseczkami w klimacie retro...
Muszę się też pochwalić, że (w końcu!) udało mi się również sfotografować takie oto zwierzątka:
świstaka
świstaka
i kozicę
Po drugie: nie będę już miała wymówek, żeby na poważnie zabrać się za naukę decoupagu! Gdy zaraz po powrocie dopadłam laptopa okazało się bowiem, że wygrałam wspaniały decoupagowy zestaw u Graszynki z pięknie ozdobionym przez nią kuchennym wałkiem oraz deseczkami w klimacie retro...
Hmmm... Po prostu cudeńka! Strasznie się cieszę :-)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze :-)