Morze to absolutnie nie moja bajka... Pojechałam nad nasz polski Bałtyk raz w życiu i wytrzymałam aż... dwa dni! A trzeciego? Przegoniłam rodzinkę po gdańskiej starówce [akurat odbywał się Jarmark Dominikański ;-)) ], Westerplatte i... przywiozłam do domu, zahaczając po drodze o Golub-Dobrzyń oraz Grudziądz, aby od razu przykryć te nadmorskie - innymi, ciekawszymi wspomnieniami...
Kiedyś podziwiałam jeszcze na zdjęciach zachody słońca nad morzem. Teraz już nawet to mnie nie wzrusza, bo w górach zarówno zachody, jak i wschody słońca są równie piękne, jak nie piękniejsze :-) Możecie więc sobie wyobrazić, jak ciężko było mi się zebrać do postawionego przez Wiolę tematu. Pomimo, że uwielbiam błękity, turkusy i granaty, to morskie skojarzenie wciąż mnie gryzło. Brrr...
Ale, że termin końca wyzwania zbliżał się wielkimi krokami, więc w końcu postanowiłam pobawić się w właśnie w skojarzenia i oto co mi wyszło. Myśląc: "morze" nasunęły mi się następujące obrazki: oczywiście perły - będące cudownym darem wielkiej wody, leżące na plaży drewno z rozbitych statków oraz... ekologia, bo wciąż słychać, że coś gdzieś tam na morzu przez przypadek się rozlało i znów trzeba sprzątać. Postanowiłam więc podejść do tematu ekologiczne i wykorzystać to, co znalazło się akurat pod ręką. A oto efekt: mój upcyklingowy morski wisior, a właściwie naszyjnik ;-)
W roli głównej oczywiście perła (a dokładniej perłowy guziczek), a do tego drewniany koralik (jak na życzenie znalazł się nawet niebieski :-)), sprężynka (która kiedyś była długopisem) oraz niebieskie wstążki...
Ozdóbkę zgłaszam oczywiście na wyzwanie Klubu Twórczych Mam morska bryza ;-)
A pozostając przy niebieskościach... Dotarła do mnie wczoraj wakacyjna bransoletka od Diany. Oczywiście błekitno-koronkowa. Na dodatek dokładnie w takim samym odcieniu, co kolczyki i wisior, które jakiś czas temu zakupiłam od Ani w małym domku! Ty to masz chyba szósty zmysł Diano ;-) Bardzo gorąco Ci dziękuję :-)))
PS. Zanim skończyłam pisać tego posta miałam kolejną wizytę listonosza :-) Tym razem z wygraną w czerwcowym candy decoupagową przesyłką od Graszynki. Oczywiście od razu ją otworzyłam, ale muszę nieco ochłonąć, zanim napiszę coś więcej w tym temacie. Na razie po prostu dech mi zaparło!!!
ciekawy pomysł co jedna praca to inna:)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na naszyjnik :)
OdpowiedzUsuńW końcu miało być twórczo i kreatywnie ;-)
OdpowiedzUsuńpomysły masz niesamowite
OdpowiedzUsuńślicznie wyszło pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuń