Z sobotnich zajęć na uczelni wróciłam do domu z uroczym biżutkowym drobiazgiem. Taką niespodziankę na zakończenie zajęć przygotowały dla nad dwie przesympatyczne wykładowczynie, z którymi mieliśmy przyjemność zgłębiać tajniki jednego z dwóch podstawowych przedmiotów na obecnych studiach.
Ale ofiarowały nam dużo więcej! Dzieląc się z nami swoimi bogatymi doświadczeniami i promieniując entuzjazmem, dały mam niecodzienną szansę zyskania zupełnie nowego spojrzenia na pracę nauczyciela. Napełniły po brzegi optymizmem i wiarą w to, że dzięki naszym pomysłom i działaniom dzieci naprawdę mogą przychodzić do szkoły z przyjemnością! I my również - także po wielu latach pracy...
Wiem, że wiele z Was robi podobne bransoletki - często widziałam je na różnych blogach... Ale czy kiedykolwiek pomyślałyście, jaką mogą posiadać moc?
Jako zawieszkę wybrałam sobie oczywiście różyczkę :-)
Mała rzecz, a jak cieszy :-) I to nas - dorosłych, a gdy pomyśleć o dzieciach....
-(-@
PS. Szydełkowy kotek od Ani Jury robi natomiast furorę w przedszkolu - chodzi ze mną w torbie i... też pełni funkcję motywacyjną (zwłaszcza na leżakowaniu...). Muszę nauczyć się robić podobne zwierzaczki, bo czasami przydałoby się ich kilka ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze :-)