Przed południem wróciłam z kolejnej górskiej włóczęgi ;-) I próbuję zaaklimatyzować się na nizinach - co niestety zawsze przychodzi mi z wieeeelkim trudem... Ale pomimo tych wielogodzinnych i mało sympatycznych powrotów (pranie, odsypianie itp.) nie wyobrażam sobie życia bez takich szalonych wypraw! Dlaczego? Ponieważ góry za każdym razem zaskakują mnie czymś nowym! Pokażę Wam, jakie cudowne niespodzianki miały dla mnie tym razem...
Na zboczu Babiej Góry czekał na mnie przepiękny, bajecznie kolorowy łabędź...
...kolejny ogromny motyl (który niestety nie miał ochoty rozłożyć swoich skrzydeł...)
...a nieco dalej pulchna gąsienica - do złudzenia przypominająca miniaturowy skład TGV ;-)
Na jednej z tatrzańskich polanek sesję zdjęciową zamówiły sobie pokaźne osty...
...z włochatymi kwiatami - w każdej fazie rozkwitu!
...górskie grzbiety porastały malownicze dywany borówek...
...a w porannym słońcu wygrzewały skrzydła gromady "towarzyskich" motyli - znanych nam już z Bieszczad ;-)
-(-@
Kolej na bacówki... Muszę przyznać, że dotąd starałam się omijać takie - zwykle dość zatłoczone - miejsca, ale tym razem skusiło mnie klimatyczne wnętrze góralskiego szałasu na Rusinowej Polanie...
Kolej na bacówki... Muszę przyznać, że dotąd starałam się omijać takie - zwykle dość zatłoczone - miejsca, ale tym razem skusiło mnie klimatyczne wnętrze góralskiego szałasu na Rusinowej Polanie...
...pełne drewnianych talerzy, wiader, czerpaków i innych naczynek - oj, mieć takie w domu...
... w kącie pod powałą wypatrzyłam natomiast przepiękny śliwkowy gorset, haftowany złoconą nicią w dziewięćsiły i szarotki...
Mój wzrok przyciągnęła stara studnia w bazie namiotowej alpinistów, w której spędziliśmy jedną z nocy...
Zauroczył mnie ponadto niewielki drewniany kościółek Matki Bożej Szkaplerznej w Witowie (którym gospodarują księża Salezjanie)...
... i całe jego otoczenie do złudzenia przypominające rajski ogród...
...urządzony z dbałością o każdy, najmniejszy nawet szczegół...
- oczywiście z małą architekturą o góralskim charakterze ;-)
...i pięknymi rzeźbami autorstwa ludowych artystów:
Na szlaku z Doliny Filipka na Rusinową Polanę (a właściwie w drodze powrotnej...) na jednym z przydrożnych świerków wypatrzyłam natomiast taką uroczą kapliczkę:
-(-@
I na koniec trochę tradycyjnych górskich obrazków :-)
... górującej ponad Doliną Chochołowską...
...z widokiem na Czerwone Wierchy, Giewont oraz Orlą Perć....
...pięknymi cieniami rzucanymi na zbocza przez wędrujące obłoczki...
...i słodkim wyznaniem miłości, ułożonym z kawałków pokruszonych skał :-) ...
Ostatniego dnia skusiła nas natomiast Dolina Pięciu Stawów Polskich, przez którą prowadziła właśnie trasa pierwszego Biegu Ultra Granią Tatr (obejmującego 70 km oraz 5000m przewyższeń!). Mieliśmy okazję pokibicować zawodnikom, a jednocześnie - przy odrobienie sprytu - udało mi się zrobić zdjęcie bez wszechobecnych tłumów ;-)
Poniżej panorama Tatr Wysokich z Rusinowej Polany (w porze przedwieczornej - już po przejściu fali turystów...)
...i stopniowo pochłaniane przez przyrodę ruiny zniszczonego przez lawinę schroniska na południowym zboczu Babiej Góry...
W tym miejscu muszę się pożalić... Szlak od tej strony baaardzo mnie rozczarował. Jeszcze do niedawna tworzyła go wąska ścieżka pośród kosodrzewiny- sprawiająca wrażenie półdzikiej, jedynie przedeptanej przez człowieka... Po tegorocznych "pracach remontowych" - jak głosi tabliczka - bardziej przypomina on niestety ścieżkę rowerową, przez co - przynajmniej dla mnie - stracił cały swój urok :-( Chyba z kolejnym południowym wejściem poczekam, aż przyroda sama je wyremontuje ;-)
-(-@
Cudowne zdjęcia gór! Te przestrzenie i niebo są niesamowite. Witamy w domu:)))
OdpowiedzUsuńPrasowanie zostaw, nie będzie mi żal, że u mnie też "kupka" rośnie ;)
Moniś, przywitałaś mnie dziś cudowną niespodzianką! Dziękuję :-)) Ja też kocham tę przestrzeń i poczucie wolności, którego nie sposób zaznać gdzie indziej...
UsuńA prasowanie odpuściłam sobie już dawno temu ;-) Wyjątkiem są koszule moich mężczyzn kilka razy do roku...
prześliczne zdjęcia...tyle w nich uroku...wyobraźni :)
OdpowiedzUsuńcudne wyprawy!!
:)
pozdrawiam
Dziękuję :-) I również cieplutko pozdrawiam.
UsuńGdyby nie to ,że brat docenia również uroki naszego kraju, to wypadało by mi napisać "cudze chwalicie":))))))))
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka, piękne zdjęcia.Jakże pragnęłabym się tam znaleźć:))) Może jesienią mi się uda na kilka dni........?
Przeczytałam poprzednie wpisy. Nie wiedziałam,że podobno targi staroci zostały przeniesione na trzecią niedzielę miesiąca?))Jeżeli to prawda to bardzo mi przykro,ale na prawdę nie wiedziałam:(((
Bardzo podobały mi się te obrazy podarowane Twoim synom.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
My o przeniesieniu terminów targów staroci dowiedzieliśmy się z banera wiszącego nad grodziskim targowiskiem ;-) A na jednej z lokalnych stron internetowych nadal wypisane są daty drugich niedziel... I absolutnie nie masz za co przepraszać :-) Zrobiliśmy sobie poranną niedzielną przejażdżkę ;-)
UsuńZ całego serca życzę Ci tych gór jesienią! A Twojemu bratu zazdroszczę możliwości podziwiania nieco bardziej odległych szczytów...
Pozdrawiam :-)
zdjęcia zachwycające, pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuń