Do czego? Do tego mianowicie, że od tygodnia znów mam urlop! To dzięki temu na moim blogu znów cokolwiek się dzieje (więcej dzieje się w moim domu, ale jeszcze niewiele rzeczy nadaje się do pokazania...) Na przysłowiowej tapecie jest zarówno decu, jak i szydełko, a na lodówce wisi jeszcze lista szyciowa. Powoli udaje mi się również nadrabiać zaległości w temacie zabaw blogowych, a nawet obmyślać coś na "zaś" :-) I to wszystko w przerwach pomiędzy specjalistycznymi wizytami lekarskimi - niestety, w pewnym wieku człowiek zaczyna się sypać ;-)
Zanim temat za bardzo się przeterminuje, chciałabym Wam pokazać, czym zaskoczyłam swoich synów z okazji niedawnych urodzin (tak się ciekawie składa, że obchodzą je w odstępie trzech tygodni)... Z prezentami musiałam się nieźle nakombinować, ponieważ na dzień dziecka zostali zasypani taką ilością książek, że od razu zapowiedzieli, abym tym razem wymyśliła coś innego. Nie, żeby nie czytali - wręcz przeciwnie :-) Ale kolejny tom ulubionej autorki był widocznie zbyt przewidywalny...
Z pomocą przyszedł mi pewien poznany niedawno rysownik-samouk z okolicy. Moi chłopcy poza tym, że czytają, grają też namiętnie w "Tanki" (dla niewtajemniczonych: gra online z czołgami w roli głównej). Okazało się, że tematy militarne to także bardzo częsty motyw rysunków pana Marka :-) Wystarczyła maleńka wzmianka z mojej strony na temat urodzin synów i... za kilka dni zostałam obdarowana dwoma rysunkami przedstawiającymi - jak rozszyfrowali moi chłopcy - tigera i cromwella. Wystarczyło tylko oprawić je w ramki i prezenty gotowe! Na dodatek takie, jakich absolutnie się nie spodziewali ;-) Trzeba było widzieć ich miny - zwłaszcza starszego!
Obrazki zawisły nad biurkami chłopców (ps. ściana jest do przemalowania, bo jej kolor zaczyna nas męczyć...). Tylko zdjęcia niestety nie najlepszej jakości - bez mojego aparatu czuję się prawie jak bez ręki i chyba długo nie dam rady tak funkcjonować :-(
Jutro z samego rana wybieramy się całą rodzinką na targ staroci, więc zmykam zaznać trochę snu (co ostatnio przez te upały rzadko się udawało...). Ale najpierw pokażę jeszcze kilka obrazków przyrodniczych: prześliczna rusałka pawik, którą udało mi się przyłapać w ogródku podczas posiłku ;-) - na szczęście nie zdążyła całkiem złożyć skrzydeł, zanim wyjęłam aparat...
...oraz jaszczurka zwinka - ta zamieszkała u nas w najbardziej zarośniętej części ogrodu i skradając się cichutko można obserwować, jak w gorące dni wygrzewa się na cokoliku...
Zanim temat za bardzo się przeterminuje, chciałabym Wam pokazać, czym zaskoczyłam swoich synów z okazji niedawnych urodzin (tak się ciekawie składa, że obchodzą je w odstępie trzech tygodni)... Z prezentami musiałam się nieźle nakombinować, ponieważ na dzień dziecka zostali zasypani taką ilością książek, że od razu zapowiedzieli, abym tym razem wymyśliła coś innego. Nie, żeby nie czytali - wręcz przeciwnie :-) Ale kolejny tom ulubionej autorki był widocznie zbyt przewidywalny...
Z pomocą przyszedł mi pewien poznany niedawno rysownik-samouk z okolicy. Moi chłopcy poza tym, że czytają, grają też namiętnie w "Tanki" (dla niewtajemniczonych: gra online z czołgami w roli głównej). Okazało się, że tematy militarne to także bardzo częsty motyw rysunków pana Marka :-) Wystarczyła maleńka wzmianka z mojej strony na temat urodzin synów i... za kilka dni zostałam obdarowana dwoma rysunkami przedstawiającymi - jak rozszyfrowali moi chłopcy - tigera i cromwella. Wystarczyło tylko oprawić je w ramki i prezenty gotowe! Na dodatek takie, jakich absolutnie się nie spodziewali ;-) Trzeba było widzieć ich miny - zwłaszcza starszego!
Obrazki zawisły nad biurkami chłopców (ps. ściana jest do przemalowania, bo jej kolor zaczyna nas męczyć...). Tylko zdjęcia niestety nie najlepszej jakości - bez mojego aparatu czuję się prawie jak bez ręki i chyba długo nie dam rady tak funkcjonować :-(
-(-@
Jutro z samego rana wybieramy się całą rodzinką na targ staroci, więc zmykam zaznać trochę snu (co ostatnio przez te upały rzadko się udawało...). Ale najpierw pokażę jeszcze kilka obrazków przyrodniczych: prześliczna rusałka pawik, którą udało mi się przyłapać w ogródku podczas posiłku ;-) - na szczęście nie zdążyła całkiem złożyć skrzydeł, zanim wyjęłam aparat...
...oraz jaszczurka zwinka - ta zamieszkała u nas w najbardziej zarośniętej części ogrodu i skradając się cichutko można obserwować, jak w gorące dni wygrzewa się na cokoliku...
Pozdrawiam Was ciepło i wakacyjnie :-) Ale z drugiej strony niesamowicie cieszę się z dzisiejszego deszczu i spadku temperatury - w końcu można normalnie oddychać!!!
-(-@
fotki zwierzaków fajne, synowie nie bez powodu zadowoleni:)A Ty proszę się nie rozsypywać czy rozklejać bo dostarczę Ci "zaczarowany" klej na wszystko:):):)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę!! To najważniejsze!!!
i serdeczności slę
Serdecznie dziękuję :-) Oj, chyba przydałaby się spora tubka tego kleju ;-)
UsuńCieplutkie pozdrowienia dla Ciebie :-)
:):):):):)
UsuńBardzo podoba mi się t co przeczytałam na temat prezentów dla Twoich synów;)To świetne ,że dostają tak mądre i piękne prezenty.Pomysł z tymi rysunkami też bardzo mi się podoba,a najważniejsze ,że sami zainteresowani są zadowoleni;)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę;)
Dziękuję. I witam serdecznie nową obserwatorkę :-) Prezenty to zawsze ciężki orzech do zgryzienia... Ale najważniejsze, żeby były od serca i... z głową ;-) Moc uśmiechów dla Ciebie!
UsuńO, świetnie rysuje ten pan Marek! Jaka sprawna ręka:) Wspaniały prezent, tym bardziej, że naprawdę podarowany od serca:)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na efekt tych tajemniczych zmian w domu;)
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja na nie czekam ;-)
Usuń