A właściwie to nawet sporo tych uśmiechów :-)) Jeden od Iwonki w postaci słodkiej szydełkowej ośmiorniczki i ręcznie malowanej karteczki z podziękowaniami za udział w candy...
Ośmiorniczka - jako że jest w ulubionym kolorze mojego starszego syna -
zawisła przy regale w pokoju chłopców (wspólnie z dużo mniej skomplikowaną kuzynką mojej produkcji...). Karteczka zaś stoi za szybą razem
z innymi moimi skarbami i... może mnie też w końcu zmotywuje do
rysowania...?
-(-@
A pozostałe uśmiechy? Są od gromadki przedszkolaków, których pomagam doglądać od poniedziałku oraz od moich własnych dzieci, które rano przy śniadaniu życzą mi miłej pracy, a po południu witają wracającą - zmęczoną, ale mimo wszystko szczęśliwą :-))
Co prawda ośmiogodzinny dzień pracy (a bardziej chyba czterdziestogodzinny tydzień!) to dla mnie nowość, gdyż jak dotąd miałam dość elastyczny, a dokładniej weekendowo-zarywowy ;-) rytm pracy, ale podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić - przynajmniej mam taką nadzieję... Zwłaszcza, że jest to spory krok we właściwym kierunku, który z pełną świadomością obrałam już jakiś czas temu :-)
-(-@
Sympatyczne uśmieszki :-) A te od przedszkolaków słodziutkie. Praca bardzo wdzięczna ale wiem jak bardzo wymagająca.
OdpowiedzUsuńUściski! Miłej niedzieli!
Wspaniałe prezenciki.A praca z przedszkolaczkami zapewne nie jest lekką ale dającą niepowtarzalne doznania:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ośmiorniczka śliczna
OdpowiedzUsuń