Właściwie to zaczęło się od księżniczek... Ale że wszystkie były naszkicowane w jednym egzemplarzu i od razu potraktowane kolorowymi kredkami przez nasze kochane przedszkolaczki, więc musiałabym je przerysować, aby znów mogły pełnić funkcję kolorowanek.
Aż w końcu dzieci zaczęły przynosić swoje ulubione zabawki, żeby "ciocia" rysowała ich portrety. Tym razem każdy szkic odbijałam na ksero, aby za kilka dni (albo minut ;-) ) nie rysować tej samej figurki... A przy okazji po jednym egzemplarzu zostawiłam dla siebie :-) Są to szkice wykonywane "na szybko", najczęściej po prostu czarną kredką, więc proszę Was o wyrozumiałość.
Tego misia poniżej chyba specjalnie przedstawiać nie trzeba ;-)
była jeszcze miniaturowa laleczka,
wyścigówka (imienia niestety nie pamiętam) z bajki "Auta 2",
kapitan Hak (za modela służyła figurka z zestawu Happy Meal...),
oraz Jake (z bajki "Jake i piraci z Nibylandii")...
A na koniec kolorowanka przygotowana dla koleżanki nauczycielki do tematu o zdrowym odżywianiu, realizowanego w grupie starszaków...
Powstała jeszcze cała seria traktorów (rysowanych dla chłopca, który niczego innego nie chciał kolorować) oraz inne filmowe (i nie tylko) samochodziki, ale wszystkie zdążyły już wywędrować z przedszkola...
-(-@
Nie są to jakieś artystyczne rysunki, ale przecież nie to jest najważniejsze... Dla mnie liczyło się, że mogłam dać coś z siebie dzieciom, przy okazji czerpiąc przyjemność z patrzenia na ich uśmiechnięte buzie, kiedy na kartce pojawiał się wyczekiwany rysunek. Mogłam... Dopóki jedna z nauczycielek nie stwierdziła, że nie można rysować "za dzieci", że powinny próbować robić to same (przy czym sama wciąż przynosi im oklepane kolorowanki znalezione w sieci).
Hmmm... Czy tylko ja czegoś tu nie rozumiem?
-(-@
Przepiękne rysunki. Wcale się nie dziwię, że dzieci są zachwycone :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
P.S. przy okazji zapraszam do siebie na cukierachy :)
http://roznosci-vivien.blogspot.com/2013/04/koralikowe-candy-rocznicowe.html
Dziękuję za zaproszenie :-) Biżutkowych przydasi nigdy za wiele... Pozdrawiam
UsuńNie ma sie czym przejmowac :) Ty rob swoje a inni niech gadaja co chca :) dzieciaki uwielbiaja gdy moga pokolorowac cos co same daly do stworzenia :) sama pare lat temu robilam takie "kolorowanki" dzieciakom z osrodka ... nie chcialy nigdy kolorowac oklepanych rzeczy ani szkicowac czegos samemu wiec tez kazdy napisal co chcial a ja im to dostarczylam - kopiowanie /drukowanie rowniez poszlo w ruch bo potem sie okazywalo ze przez tydz byla mania na kubusia puchatka a w innym tyg na autka ... a jaka radosc dawaly usmiechy dzieci i ich rozbrajajace skoki radosci :) xxx pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi! Dzieci - wbrew pozorom - dobrze wiedzą czego chcą i nie dadzą się zbyć byle czym... Poza tym, przecież w tym wieku uczą się przede wszystkim przez naśladownictwo. Jeśli ktoś rysuje przy nich, to w końcu same też spróbują. Tylko na wszystko musi przyjść odpowiednia pora...
UsuńPozdrawiam serdecznie :-))
"Ciocia" pięknie rysuje, musi być ulubienicą dzieci:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Hmmm... "Ciocia" właśnie szuka przedszkola (albo jeszcze lepiej szkoły...), w której byłaby nie tyle ulubienicą, co przede wszystkim autorytetem. I miała możliwość realizowania swoich pomysłów oraz kończenia kolejnych studiów poszerzających wiedzę, bo bez tego nie wyobraża sobie życia!
UsuńArniko, przede wszystkim jest mi niezmiernie wstyd z tego powodu, że zaniedbałam wizyty u Ciebie, a tym bardziej jest mi przykro, że na Ciebie we wszelkich moich prośbach i przy blogowych sprawach można liczyć. Za to Cię przepraszam!
OdpowiedzUsuńSądzę, że to, co robisz ma niezwykłą wartość i jest bezcenne - dawane z serca, szczere, a widząc uśmiechy dzieci i szczęśliwą "ciocię" wśród nich wręcz niesamowite. Oby tej radości dawanej z serca przez Ciebie było jak najwięcej:) prosiłaś mnie o opinię nt. Twoich kolorowanek, a ja nie jestem do końca pewna swojej fachowości. Nigdy nie uczyłam się rysować pod czyimś fachowym okiem, jestem samoukiem, i przypuszczam, że dla prawdziwych artystów te moje obrazki są bardzo mało profesjonalne i takie całkiem nietwórcze. Niemniej jednak mogę z całą pewnością stwierdzić, że masz rękę do rysowania, i to pewną rękę, bo zdecydowanie, bez poprawek i jakichś szkiców przygotowawczych wykonujesz rysunki, które mają dobre proporcje, niezłą perspektywę - dobrze wyczutą, bardzo sugestywną (widać to po ostatnim obrazku). Całkiem nieźle wychodzą Ci skróty perspektywiczne. Twoja kreska jest giętka, swobodna, elastyczne, taka niewymuszona, poddana Twojej woli. Widać, że Twój styl jest rozpoznawalny, pewne elementy się powtarzają (robisz takie charakterystyczne esy floresy, np. hak i kapelusz Haka, elementy auta). Jestem niezmiernie ciekawa jakby Ci wychodziły krajobrazy rysowane ołówkiem??? Spróbujesz? Zachęcam:)
Monisiu, bardzo dziękuję za Twoją opinię :-) A przepraszać nie musisz, bo przy Twoim obecnym trybie pracy prowadzenie "drugiego życia" (mam na myśli życie blogowe) według mnie samo w sobie jest już niemałym wyczynem! Jeżeli chodzi o krajobrazy, to zachęcona Twoimi słowami na pewno spróbuję, choć prawdę mówiąc pewniej się czuję rysując coś mniejszego, nie do końca oddającego rzeczywistość i... jak by to ująć... zamkniętego. Ale muszę przyznać, że uwielbiam przyrodę i motywy roślinne!
UsuńPozdrawiam cieplutko :-)
PS. I wracam do pakowania plecaka...
Interesujący blog :) Pozdrawiam i zapraszam po dwa wyróżnienia :) http://wdeszczowydzien.blogspot.com/2013/04/nowe-wyroznienia-liebster-award-od.html
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wyróżnienia :-) Wpadnę po nie po powrocie z długiego weekendu... Pozdrawiam
UsuńNie jestem co prawda żadnym autorytetem w rysowaniu.Ale po ludzku bardzo mi się podoba zarówno pomysł jak i wykonanie:)))
OdpowiedzUsuńCzyżby w jednej z nauczycielek odezwała się brzydka cecha zazdrości:))
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Uwielbiałam kolorowanki jak byłam dzieckiem:) To naprawdę świetny pomysł!
OdpowiedzUsuń