Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

niedziela, 30 sierpnia 2015

Inspirujące znajomości ( czyli J. J. po raz drugi)

Ten post będzie o wspaniałych ludziach, których spotkałam w Lublinie.
Chociaż najważniejszą znajomość zachowam dla siebie ;-) 

Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się przejechać pół Polski, aby poznać osobę z drugiego końca kraju, z którą łączy Was tyle, że nie możecie się nagadać przez siedem (!!!!) godzin ? Tak było ze mną i z Kasią - plastyczką, rękodzielniczką, wirtuozką okaryny i "górołazem". Dziękuję Ci za ten wspólnie spędzony czas, pełen inspiracji :-)

A teraz prezentacja niewielkiego ułamka wystawców - niestety nie sposób było zapamiętać wszystkich nazwisk i narodowości, a mam wrażenie, że na stronie Jarmarku brakuje wizytówek wielu artystów.

Od tego pana zakupiłam surowego drewnianego konika z zamysłem ozdobienia go techniką decoupage - obiecałam zabrać go za rok do Lublina i pochwalić się efektem :-)

 

Te dwie urocze kobiety tworzą tak bajeczne wycinanki, 
że obie z Kasią nie mogłyśmy oderwać oczu od pełnych segregatorów!


Na górnym zdjęciu jest rusałka, na dolnym natomiast personifikacja dwóch spośród pór roku...


Podobnym magnetyzmem emanowała ta oto ceramika:


Misterne wycinanki prezentował pan Klaidas Navickas:

(Źródło: http://jarmarkjagiellonski.pl/tworca/klaidas-navickas/)

O cenę nawet nie pytałam...


A na tym stoisku należącym do dwóch uroczych kobiet zakupiłam przepiękny koszyk z łodyg pałki wodnej (do którego pani Stefania na poczekaniu doplotła wieczko) i... otrzymałam prywatną lekcję wyplatania z papierowej wikliny :-))


 Skromna "babcia" zdradziła mi natomiast tajniki tworzenia miniaturowych kwiatuszków z bibuły, którymi zapełniała koszyczki...


Krótką pogawędkę ucięłam sobie z tym uroczym małżeństwem - pani Lucyna szydełkuje oraz haftuje rustykalne makatki, natomiast pan Edward popuszcza wodze fantazji wykonując ozdoby z papieru.


Na tym stoisku skusiłam się na pisankę misternie oplecioną miedzianym drutem...


Przy kolejnym - napawałam się dźwiękami wyczarowanymi przy pomocy pałeczek i... bębenków (choć nie do końca można je tak nazwać) wykonanych z butli turystycznych!


"Wielofunkcyjne" lalki kolejnej artystki powaliły mnie na kolana!



I to zarówno nietuzinkowym pomysłem, jak misternym wykonaniem...



Przy stoisku małżeństwa ze Stryszawy wzięłam udział w warsztatach malowania drewnianych ptaszków - co wbrew pozorom okazało się nie lada wyczynem...


Nie sposób wymienić i zaprezentować wszystkich osób - przy niektórych stoiskach panował taki ruch, że nawet zrobienie zdjęcia okazywało się niewykonalne :-(













Ze wszystkich wystawców, których pytałam o pozwolenie na zrobienie i ewentualną publikację zdjęć na blogu, tylko jedna osoba nie wyraziła zgody...


Do zobaczenia w przyszłym roku! 
Nie wyobrażam sobie, abym mogła przegapić kolejną edycję ;-)

Pozdrawiam serdecznie

-(-@

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze :-)