Zniknęłam na dwa tygodnie z blogowego świata, ale to nie znaczy, że niczego nie tworzyłam. Wręcz przeciwnie: bardzo intensywnie zarywałam noce (aż do tej ostatniej - z soboty na niedzielę...) pracując nad prezentem dla kuzynki, która wczoraj przystępowała do Pierwszej Komunii. W tym celu wróciłam do dawno zaniechanego haftu krzyżykowego. I tak powstał modlący się aniołek... Muszę przyznać, że po raz pierwszy zmierzyłam się z czarnymi konturami do krzyżyków i efekt przerósł moje oczekiwania :-) Obdarowana i jej mama też były zadowolone, a to najważniejsze :-)
Na pierwszym zdjęciu jeszcze w stanie surowym i bez aureolki, której braku dopatrzyłam się dopiero po odprasowaniu robótki...
A tu już oprawiony i z dedykacją dla głównej bohaterki uroczystości.
Na koniec jeszcze kilka klimatycznych fotografii dworku, w którym odbywało się przyjęcie...
Tak budynek wygląda obecnie:
...a takim pamiętam go z czasów, kiedy jako dziecko jeździłam na wakacje do babci. Nowi właściciele uwiecznili ten widok na ściennym malowidle w głównym holu. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić ile wysiłku włożyli w przywrócenie tej ruinie dawnej świetności!
I jeszcze kilka kadrów ze środka...
Prawda, że pięknie?
-(-@
Och aniołek jest cudowny!!! Piękny prezent!!!
OdpowiedzUsuń