Strony

sobota, 10 sierpnia 2013

Przyznaję się...

Do czego? Do tego mianowicie, że od tygodnia znów mam urlop! To dzięki temu na moim blogu znów cokolwiek się dzieje (więcej dzieje się w moim domu, ale jeszcze niewiele rzeczy nadaje się do pokazania...) Na przysłowiowej tapecie jest zarówno decu, jak i szydełko, a na lodówce wisi jeszcze lista szyciowa. Powoli udaje mi się również nadrabiać zaległości w temacie zabaw blogowych, a nawet obmyślać coś na "zaś" :-) I to wszystko w przerwach pomiędzy specjalistycznymi wizytami lekarskimi - niestety, w pewnym wieku człowiek zaczyna się sypać ;-)

Zanim temat za bardzo się przeterminuje, chciałabym Wam pokazać, czym zaskoczyłam swoich synów z okazji niedawnych urodzin (tak się ciekawie składa, że obchodzą je w odstępie trzech tygodni)... Z prezentami musiałam się nieźle nakombinować, ponieważ na dzień dziecka zostali zasypani taką ilością książek, że od razu zapowiedzieli, abym tym razem wymyśliła coś innego. Nie, żeby nie czytali - wręcz przeciwnie :-) Ale kolejny tom ulubionej autorki był widocznie zbyt przewidywalny...

Z pomocą przyszedł mi pewien poznany niedawno rysownik-samouk z okolicy. Moi chłopcy poza tym, że czytają, grają też namiętnie w "Tanki" (dla niewtajemniczonych: gra online z czołgami w roli głównej). Okazało się, że tematy militarne to także bardzo częsty motyw rysunków pana Marka :-) Wystarczyła maleńka wzmianka z mojej strony na temat urodzin synów i... za kilka dni zostałam obdarowana dwoma rysunkami przedstawiającymi - jak rozszyfrowali moi chłopcy - tigera i cromwella. Wystarczyło tylko oprawić je w ramki i prezenty gotowe! Na dodatek takie, jakich absolutnie się nie spodziewali ;-) Trzeba było widzieć ich miny - zwłaszcza starszego!


Obrazki zawisły nad biurkami chłopców (ps. ściana jest do przemalowania, bo jej kolor zaczyna nas męczyć...). Tylko zdjęcia niestety nie najlepszej jakości - bez mojego aparatu czuję się prawie jak bez ręki i chyba długo nie dam rady tak funkcjonować :-(


-(-@

Jutro z samego rana wybieramy się całą rodzinką na targ staroci, więc zmykam zaznać trochę snu (co ostatnio przez te upały rzadko się udawało...). Ale najpierw pokażę jeszcze kilka obrazków przyrodniczych: prześliczna rusałka pawik, którą udało mi się przyłapać w ogródku podczas posiłku ;-) - na szczęście nie zdążyła całkiem złożyć skrzydeł, zanim wyjęłam aparat...


...oraz jaszczurka zwinka - ta zamieszkała u nas w najbardziej zarośniętej części ogrodu i skradając się cichutko można obserwować, jak w gorące dni wygrzewa się na cokoliku...


Pozdrawiam Was ciepło i wakacyjnie :-) Ale z drugiej strony niesamowicie cieszę się  z dzisiejszego deszczu i spadku temperatury - w końcu można normalnie oddychać!!!

-(-@

7 komentarzy:

  1. fotki zwierzaków fajne, synowie nie bez powodu zadowoleni:)A Ty proszę się nie rozsypywać czy rozklejać bo dostarczę Ci "zaczarowany" klej na wszystko:):):)
    Zdrowia życzę!! To najważniejsze!!!
    i serdeczności slę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję :-) Oj, chyba przydałaby się spora tubka tego kleju ;-)
      Cieplutkie pozdrowienia dla Ciebie :-)

      Usuń
    2. :):):):):)

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się t co przeczytałam na temat prezentów dla Twoich synów;)To świetne ,że dostają tak mądre i piękne prezenty.Pomysł z tymi rysunkami też bardzo mi się podoba,a najważniejsze ,że sami zainteresowani są zadowoleni;)
    Zdrówka życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I witam serdecznie nową obserwatorkę :-) Prezenty to zawsze ciężki orzech do zgryzienia... Ale najważniejsze, żeby były od serca i... z głową ;-) Moc uśmiechów dla Ciebie!

      Usuń
  3. O, świetnie rysuje ten pan Marek! Jaka sprawna ręka:) Wspaniały prezent, tym bardziej, że naprawdę podarowany od serca:)
    Czekam z niecierpliwością na efekt tych tajemniczych zmian w domu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja na nie czekam ;-)

      Usuń

Dziękuję za Wasze komentarze :-)