Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

wtorek, 25 lutego 2014

Był sobie żółw...

To, że zdecydowanie częściej ostatnio czytam, niż robótkuję, nie znaczy, że zupełnie odpuściłam! Pamiętacie książkę z wzorami na urocze szydełkowe miniaturki, na którą wymieniłam się swego czasu z maikową? Odleżała swoje i w końcu przyszedł na nią czas... Przy okazji wymagała trochę pracy lingwistycznej (jest po niemiecku), ale podstawowe zwroty udało mi się rozszyfrować. Tym samym do kotka od Ani i ośmiorniczki od Iwonki dołączyła moja pierwsza szydełkowa maskotka :-)



Żółwik (robiony na trzy "przysiady" ;-)) zamieszkał oczywiście w ciepłej, nadmorskiej zatoczce - wyczarowanej przez Moni, gdzie powinien czuć się jak w domu...


A na koniec nieco szersza perspektywa mojego robótkowego bałaganiku, czyli pękającej już w szwach winagowej szafeczki, którą upolowałam pod koniec wakacji. Pewnie kilkoro z Was wypatrzy tu coś swojego ;-) Na przykład sznurkowy koszyczek od Jutki wypełniony dopasowanym wielkością słoiczkiem pełni rolę przybornika na długopisy :-) Docelowo ma stanąć na biurku... którego nadal brak :-(


Mój kącik wciąż jeszcze powstaje, ale przynajmniej przestrzeń ponad nim jest już na wykończeniu! Do naszej sypialnej antresoli brakuje jeszcze tylko drabinki i zasłonek. Materiał już czeka, a ja też czekam... na odrobinę samotności, abym mogła rozłożyć maszynę do szycia - na razie bowiem każdą wolna przestrzeń w mieszkaniu zajmuje mój syn walcząc z feryjną pracą domową: ludzkimi postaciami naturalnych rozmiarów! 

-(-@

A wracając do tematu czytania... Zaopatrzyłam się ostatnio w pewien drobiazg (w dwóch rozmiarach), który bardzo pomaga w utrzymaniu otwartej książki - zwłaszcza przy mdlejących rękach:


Wygląda dość niepozornie, ale czasami może być wybawieniem. Jedyne co nam pozostaje do zrobienia, to przewracanie kartek... (na zdjęciu poniżej: ostatni tom Trylogii Zdrajcy, który czyta się jednym tchem!)


-(-@

poniedziałek, 24 lutego 2014

Co robiłam, kiedy mnie nie było...

Czyli post o wszystkim i o niczym... Tak w ramach nadrabiania zaległości ;-)

-(-@

Pod koniec listopada spędziłam weekend za naszą zachodnią granicą (a biorąc pod uwagę podział obowiązujący przed połączeniem naszych sąsiadów, to nawet za dwiema ;-) ) czując się jak... w innej bajce! Na środkowym zdjęciu widać ogromne okno w salonie, przez które bez problemu można obejrzeć ciekawie urządzone wnętrze :-)




Wróciłam co prawda nieco połamana - tyle godzin za kierownicą jednak daje się we znaki - przywiozłam sobie za to z podróży kilka drobiazgów do własnego kąta :-) Dostałam m.in. urocze drewniane sztućce z ceramicznymi rączkami:


Herbatkę w urokliwych puszeczkach :-)
 

A także kilka drewnianych skrzyneczek, czekających na odnowienie :-( Jedna z nich wypełniona jest kartkami... Z całego świata, bo ich poprzedni właściciele dużo podróżowali!


Są wśród nich także karteczki ręcznie robione, na przykład z wykorzystaniem zdjęć, wykonanych samemu lub wyciętych z czasopism, ale znalazła się również taka perełka - haftowana ściegiem płaskim: 


-(-@

A w domu... oswajałam nowego członka naszej rodzinki, czyli Kretkę (tak, właśnie przez "t" a nie "d") a mówiąc ściślej smoliście-czarną szczurzycę w białych skarpetkach oraz rękawiczkach, która mieszka z nami od początku listopada i... wciąż nas rozbraja swoimi wybrykami! Ostatnio zaczęła uprawiać wspinaczkę firankową ;-) 


 Prawda, że jest słodka? Ach te czarne oczęta ;-)

 

-(-@

Nadrabiałam też zaległości w czytaniu :-) Między innymi dokończyłam Trylogię Czarnego Maga Trudi Canavan, o której kiedyś już wspominałam, i poprzez prequel pt. Uczennica Maga, przeszłam do Trylogii Zdrajcy. W następnej kolejności czekają na mnie "Kroniki Świata Wynurzonego" kupione jesienią od Książkoholiczki, które mój syn pochłonął w okamgnieniu :-)  

(Grafika pochodzi ze strony: http://www.magickalgraphics.com/fantasy.htm)

Gdyby nie moje dzieci, nigdy nie dowiedziałabym się, że fantastyka może być taka wciągająca! Podobnie, jak dawniej nie przyszłoby mi do głowy wsłuchiwać się w głębszy sens tekstów hip-hopowych... Dopóki nie przekonało mnie do tego moje Kochanie. Nie, żebym od razu zakochała się w tym gatunku muzycznym, ale jeden z tekstów przemyciłam nawet swego czasu w pracy mgr, jako jej resume ;-) Oj, zebrało mi się na wynurzenia ;-) Ale to z radości, że w końcu wróciłam do blogoświata!!!

-(-@

Wybaczcie, że tym razem post jest bez moich robótek... No właśnie... Teraz jedna z  tych mniej przyjemnych wiadomości: przeszłam w ostatnich miesiącach kolejne dwie serie rehabilitacji. Pomimo tego bez ingerencji chirurgicznej szanse na to, że moja ręka (a dokładniej mówiąc: obie ręce...) osiągną z powrotem poziom sprawności pozwalający na zarywanie nocy z szydełkiem (tudzież igłą) w ręku, są niestety marne :-( Ale że operacji boję się bardziej, niż diabeł wody święconej, więc łapię się każdej deski ratunku...

-(-@

I niespodziewana (przynajmniej dla mnie...) nowina na zakończenie: pomimo, że ja zaglądałam tu bardzo rzadko, nie znaczy, że reszta blogowiczów również ;-) Zaraz po zakończeniu mojej dość długiej nieobecności otrzymałam nominację do wyróżnienia Liebster Award od mugi-chan - młodej blogowiczki z niebieskiej inspiracji.


Serdecznie dziękuję :-) Na zadane pytania postaram się odpowiedzieć w wolnej chwili, jednak nie obiecuję, że dokonam kolejnych nominacji - i bez tego mam mnóstwo blogowych zaległości :-)

Pozdrawiam Was gorąco! I do szybkiego zobaczenia :-))

-(-@

wtorek, 18 lutego 2014

Bransoletka szydełkowo-koralikowa

Czyli kolejny sposób na zagospodarowanie resztek włóczki :-) W środki kółeczek wplotłam hmmm... ni to koraliki, ni to guziczki grzybki, które dostały mi się w ramach jakiejś wymianki. W realu mają odcień szaro-fioletowy i udają maleńkie półprzezroczyste kryształki. A do fioletu odrobina wiosennej zieleni ;-)


Wczoraj podczas spaceru z przedszkolną ekipą widzieliśmy całkiem pokaźne bazie na ogródkowych wierzbach. Niecodzienny widok, biorąc pod uwagę, że to pora ferii zimowych... Efekt tego taki, że już biega mi po głowie mnóstwo pomysłów na wiosenne i świąteczne dekoracje do przedszkola :-) A jeszcze nie miałam okazji pokazać Wam zimowych! Oto kilka z nich: 

 Oszronione drzewka z wiszącymi sopelkami (podobne zawisły nad drzwiami). Zasunęłam roletę w oknie do zdjęcia, bo... zielona trawa za oknem zupełnie nie pasowała do scenografii ;-)


...pod drzewkiem śpiące zimowym snem jeżyki, otulone kołderką mchu...
 
 

 ... wesołe bałwanki z... wacików kosmetycznych;-)


 Zaplątała się jeszcze Pani Jesień obejmująca we władanie Europę ;-)  
Rozmiarami prawie dorównywała przedszkolakom, które ją robiły!


A tymczasem niedługo już wiosna...

-(-@

poniedziałek, 17 lutego 2014

Makramowy pasek

Wpadł mi jakiś czas temu w ręce podczas przerzucania szafy więc... postanowiłam się nim pochwalić ;-) Bądź co bądź jest to największa makramowa robótka, z jaką się zmierzyłam. Dawno, dawno temu... czyli jakoś pod koniec podstawówki... ewentualnie na początku liceum - pamięć niestety już nie ta ;-). Że też chciało mi się plątać w tych metrach sznura! Pasek wciąż mi służy, choć od ciemnych jeansów w kilku miejscach pojawiły się na nim błękitne przebarwienia...


Oj, zebrało mi się na wspominki ;-)

-(-@

niedziela, 16 lutego 2014

Walentynkowo

Weekend Walentynkowy dobiega końca, więc wypadałoby (zanim temat przestanie być aktualny...) pokazać serduszka, jakie moje przedszkolaki przygotowały z okazji tego święta dla swoich ukochanych rodziców :-) Użyte materiały: brystol o różnorodnej fakturze, filc i wstążki.


PS. Jeszcze kilka innych spraw w ostatnim czasie dobiegło lub właśnie dobiega końca, ale postaram się pisać o nich po kolei... Wyobraźcie sobie, że właśnie zaczął działać nasz zaginiony przed trzema miesiącami internet! Co prawda na razie nie całkiem oficjalnie - nie otrzymaliśmy bowiem ani aneksu do umowy, ani odpowiedzi na składaną reklamację, ale to już coś...

Pozdrawiam serdecznie!

-(-@

poniedziałek, 3 lutego 2014

Złota rybka :-)



Wystarczył kawałek ażurowej złotej wstążki i ścinki kolorowej pianki, aby błyskawicznie wyczarować złotą rybkę do przedszkolnego mini-teatrzyku :-) Niby nic, a jednak coś... I ile uciechy!!!

Pozdrawiam serdecznie :-)

-(-@

niedziela, 2 lutego 2014

Dla Babci i Dziadka...

...z okazji ich niedawnego styczniowego święta przedszkolaki pod moim okiem przygotowały takie oto skromne upominki:

Dla babć kwiaty :-)


A dla dziadków koszule z krawatem na laurce:


Sama natomiast wykonałam zaproszenia (sztuk prawie 50!) na część artystyczną, połączoną ze wspólną zabawą. Wykorzystałam w nich motyw kapeluszy - damskiego w stylu retro i klasycznego męskiego. Była to bowiem pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl w związku z osobami babci i dziadka. Dlaczego właśnie kapelusze? Nie mam zielonego pojęcia ;-)


Przy okazji zaczęłam nabierać coraz większego szacunku dla pracy profesjonalnych scraperek, bo przygotowanie szablonów, wycinanie kapeluszy (do serduszek zatrudniłam synów - równo po połowie, żeby było sprawiedliwie ;-)) i sklejanie wszystkiego w całość zajęło mi półtora dnia (niestety oczywiście w weekend...)


Całe szczęście, że kokardki miałam już gotowe - kolejny upominek od wspominanej już babci rękodzielniczki, podobnie jak karbowana papierowa taśma w odcieniach oliwki, z której wycinałam liście do kwiatów ;-)


-(-@