Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

niedziela, 22 września 2013

sobota, 21 września 2013

Jesienne kolczyki w rozmiarze XXL

Kilkakrotnie kibicowałam cyklicznym wyzwaniom, pojawiającym się na blogach, ale jakoś nigdy nie mogłam się zmobilizować, aby wziąć w nich udział. A najczęściej trafiałam na nie gdzieś w środku serii wyzwań, czyli - jak to się mówi - "musztarda po obiedzie"... 

Tym razem udało mi się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie :-) Na dodatek po kilku tygodniach przedszkolnego szaleństwa obowiązków, związanego z początkiem roku szkolnego, moje życie zaczyna płynąć w bardziej regularnym rytmie, więc mogę wygospodarować trochę czasu na robótki - których ostatnio coraz bardziej mi brakowało ;-)

Odpowiedziałam więc na wyzwanie Modrak pod hasłem "Zmierz się z motywem!" - tym bardziej, że temat bardzo mnie zaintrygował, a dziesięciodniowy termin wywiązywania się z kolejnych zadań też wydaje się realny... Pierwsza runda trwa do jutra, więc jeśli ktoś jest chętny, może jeszcze dołączyć :-)

-(-@

A oto moja interpretacja pierwszego zadania, jakim był motyw liścia: liściaste kolczyki wydziergane na szydełku z wykorzystaniem wzoru ananaskowego.


 Kolczyki zgłaszam oczywiście na wyzwanie: liść.

 
-(-@

A na zakończenie dzisiejszego posta mam niestety smutną wiadomość... W czwartek odeszła nasza wielka domowa pociecha... Nie było go na blogu do tej pory, więc i teraz nie będę zamieszczać jego zdjęcia, choć robiliśmy je, aby utrwalić najróżniejsze dziwaczne pozycje, jakie przyjmował w czasie snu. Jak na przedstawiciela szczurzego gatunku był niezwykle spokojny i w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki nie poczynił w naszym mieszkaniu absolutnie żadnych strat materialnych ;-) Wypuszczany na podłogę obierał zwykle jeden kierunek: pokój chłopców i biurko, na którym stało jego terrarium. Zuziek zachowywał się po prostu jak typowy facet: albo majsterkował przy swoim domku, albo drzemał na biurku oparty o podstawę monitora komputerowego. Pusto bez niego...

-(-@

wtorek, 17 września 2013

Obuchem w głowę! Czyli jak to jest z tą kreatywnością?

Dlaczego taki tytuł? Zaraz Wam wyjaśnię... Ale z góry uprzedzam, że jestem dziś bardzo zła, żeby nie powiedzieć wściekła, wskutek czego tyle morderczych myśli krąży mi po głowie, że mogę mieć trudności z trzymaniem się tematu. Upraszam więc o cierpliwość ;-) a w pewnych momentach również czytanie pomiędzy wierszami, bowiem ze względów cenzuralnych niektóre słowa, jakie cisną mi się na język, zostawiłam wyłącznie dla siebie...

Pewna moja znajoma, absolwentka Uniwersytetu Ludowego Rzemiosła Artystycznego w zakresie ceramiki, przytoczyła mi kiedyś słowa jednej ze swoich nauczycielek, która stwierdziła, że "jeśli ktoś potrafi coś odtworzyć, potrafi też tworzyć" - tylko musi się na to odważyć. I według mnie właśnie o to w życiu chodzi, aby tworzyć coś swojego, zostawić po sobie jakiś szczególny, unikalny ślad... A nie zbijać majątek wykorzystując czyjeś pomysły.

Nie jeden raz czytałam żale koleżanek blogerek, że ktoś ukradł ich pomysł i zarabia na tym pieniądze. Szczególnie dotknęła mnie afera dotycząca Bajkopisarki, o jakiej przeczytałam na jej blogu w poście z dnia 05 stycznia 2011 roku, pod tytułem: Szydełkowe kolczyki -> kopia czy "inspiracja". Chodziło o to, że za granicą ktoś sprzedawał biżuterię identyczną z jej projektami, podpisując je własnym nazwiskiem. Nie wiem niestety, jaki był finał tej historii...

Przyznaję, że zarówno biżuteria Bajkopisarki, jak w ogóle jej blog, były dla mnie ogromną inspiracją do założenia własnej stronki i pochwalenia się moimi rękodziełkami... Nigdy jednak nie posunęłabym się do tego, aby czyjeś prace bezczelnie kopiować, publicznie chwalić się nimi, a na dodatek wykorzystywać w celkach zarobkowych. Ani to etyczne, ani - na dłuższą metę - przyjemne (chyba, że ktoś nie posiada odzywającego się co jakiś czas i natrętnie gryzącego go sumienia...), ani też satysfakcjonujące.

Wiem, wiem, gaduła ze mnie straszna (zwłaszcza kiedy się zdenerwuję!!!), ale zaraz dojdę do sedna. Otóż dowiedziałam się, że pewna osoba fotografuje efekty moich przedszkolnych - nazwijmy to umownie - "przedsięwzięć plastyczno-technicznych" (w przeciwieństwie do tego kogoś, nigdy nie określiłabym swoich wytworów mianem sztuki, ale cóż...). Generalnie to już kilkakrotnie zauważyłam, że fotografuje wszystkie prace dzieci, włącznie z - nazwijmy je umownie - "komercyjnymi" zrobionymi przy wykorzystaniu kart pracy, wchodzących w skład przedszkolnych pakietów dydaktycznych.

Sprawa jest o tyle intersująca, że wspomniana osoba mianuje się arteterapeutką (że świeżo upieczoną oczywiście pomija...), jej życiorys aż pęka w szwach od szkoleń, kursów i warsztatów przeróżnej maści w jakich uczestniczyła, a na reklamujących jej usługi stronach internetowych aż kipi od słów: sztuka, pasja, kreatywność itp., itd. Może to ja czegoś nie wiem, nie rozumiem, być może na czymś się nie znam, gdyż nie ukończyłam kursu z zakresu "Personal branding", ale nie wydaje mi się, aby "budowanie osobistej marki na rynku pracy"(tak można przetłumaczyć tytułu wspomnianego szkolenia), polegało na permanentnym wykorzystywaniu w swojej pracy pomysłów innych osób.
!!!

Nie na tym polega KREATYWNOŚĆ! Ani PROFESJONALIZM, 
 który przez autorów Słownika Języka Polskiego definiowany jest jako 
«czyjeś duże umiejętności i wysoki poziom wykonywanej pracy».

!!!

Uffff... Musiałam się wygadać! Dziękuję wszystkim którzy przebrnęli razem ze mną przez tego posta. A na koniec mam do Was wielką prośbę: jeżeli na jakichkolwiek zajęciach, warsztatach itp. w których będziecie uczestniczyli - Wy albo Wasze pociechy - zetkniecie się z którymś z moich plastycznych pomysłów - dajcie mi znać... Bo - o ile jestem na bieżąco - prawo autorskie nadal w naszym kraju obowiązuje.

Ja ze swojej strony postaram się zamieszczać zdjęcia moich prac bardziej systematycznie - aby nie było żadnych wątpliwości, w czyjej głowie się zrodziły. (Choć przyznaję, że dziś w pewnym momencie lotem błyskawicy przeleciała mi przez niniejszą głowę myśl, czy w ogóle warto się dalej starać...) To, że zwyczajnie nie potrafię (m.in. z tego względu, że w głębi duszy i serca jestem pedagogiem, a nie ekonomistą) wykorzystywać swoich pomysłów do osiągania łatwego zarobku nie oznacza, że wolno to robić komuś innemu. Moim kosztem...

-(-@

Aby jednak nie kończyć w tak pesymistycznym tonie, przypominam o trwających zapisach na moje candy, w którym do wygrania będzie COŚ naprawdę unikalnego (do słowa "kreatywność" niestety się zraziłam), stworzonego moimi rękami według mojego własnego pomysłu :-)  Zapraszam TUTAJ.

poniedziałek, 16 września 2013

Książka dla mnie przeznaczona?

A było to tak...

Jakiś czas temu wracając z pracy samochodem (miałam tak napięty plan dnia, że nie odważyłam się polegać przy jego realizacji na naszych kolejach...), po kilku kilometrach utknęłam w gigantycznym korku. Z nudów włączyłam radio - czego zwykle nie robię, gdyż wolę podróżować w ciszy (chyba, że mam obok siebie "drugiego pilota" z drugą parą oczu ;-) - nie mam niestety zbyt podzielnej uwagi...).

Stojąc w ogonku przed widocznymi w oddali światłami z ciekawości wysłałam SMSa w zabawie typu "kto pierwszy ten lepszy" (pomimo, że dotychczas raczej nie wierzyłam w sukces tego typu działań...) Kilka świateł dalej odebrałam telefon z pytaniem: "Dokąd mamy wysłać książkę?", gdyż właśnie takie upominki przewidziano dla szczęśliwych zwycięzców. 

I co Wy na to?

 -(-@

Wspomniana książka właśnie do mnie dotarła. Według opisów ma to być humorystyczna kobieca powieść ze sprawą kryminalną w tle. Osadzona w teraźniejszości, jednak z fabułą sięgającą początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Recenzje, jakie znalazłam (m.in. TUTAJ) tylko podsyciły mój apetyt na jej przeczytanie... I pomimo, że jestem obecnie w trakcie czytania kilku pozycji, tę mam ochotę zacząć już dziś wieczorem :-)

-(-@

A propos książek: w zeszycie do języka polskiego mojego młodszego syna, natrafiłam niedawno na taki oto cytat:

"Książek nie czyta się po to, by je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc je znów czytać. Biblioteka jest zbiorem snów zapomnianych ale utrwalonych, jest szansą nieustannego powrotu, a każdy powrót może tu na powrót stać się pierwszym przyjściem".

Jerzy Pilch

Nie wyobrażam sobie, aby można było wyrazić tę prawdę piękniejszymi słowami...

-(-@

niedziela, 15 września 2013

Papugi i motyle

Czyli krótko mówiąc kolejna porcja przedszkolnych kolorowanek. Obiecane były już dawno ale... No właśnie! Zaczął się rok szkolny, a co za tym idzie mnóstwo codziennej - także twórczej, ale o nieco innym charakterze - pracy. Przy okazji czekała mnie też niezła gimnastyka... Przede wszystkim umysłu, w związku ze strukturą mojej przedszkolnej grupy...

Kiedy w połowie drugiego tygodnia pracy, tematy 4-ro i 5-ciolatków zaczęły mi się niebezpiecznie rozjeżdżać, pół nocy przesiedziałam nad przewodnikami nauczyciela, zanim odkryłam, że w zasadzie obie grupy wiekowe mają w programie nauczania podobne kręgi tematyczne, tyle że... w zupełnie innej kolejności. Kiedy już je dopasowałam - odetchnęłam!!!

Gdyby wydawnictwo przysłało mi programy i podręczniki w jakimś rozsądnym terminie, a nie w ostatniej chwili, pewnie wpadłabym na to wcześniej i oszczędziła sobie sporo nerwów oraz dodatkowej pracy... Na szczęście teraz powinno już być z górki :-))

-(-@

Papugi narysowałam w parach - bo podobno te ptaszki nie lubią samotności...
 


 
Motyle miały być duże i eleganckie. Szkoda, że nie mogę pokazać Wam pokolorowanych... Wywędrowały wraz z dziećmi do domów.






W tematyce afrykańskiej dżungli powstał jeszcze wąż boa...


A na koniec zostawiłam lwa i biedronkę - są dość dużych rozmiarów, więc były wykorzystywane do wyklejania skrawkami kolorowego papieru oraz do malowania farbami.


 

-(-@

I oczywiście przypominam o moim candy :-)

Pozdrawiam!


piątek, 13 września 2013

Zapraszam na spóźnione candy!

Chyba już najwyższa pora ogłosić kolejną rozdawajkę. Wstyd przyznać, ale przez różne zawirowania życiowo-zawodowe przegapiłam drugie urodziny mojego bloga... Do zorganizowania zabawy zmobilizowała mnie jednak inna okazja. A właściwie to nawet dwie ;-)

Primo: właśnie zauważyłam, że liczba obserwatorów mojego robótkowego świata osiągnęła okrągłą liczbę - osiemdziesięciu! 

Secundo: zbliża się pewne święto, które po raz pierwszy będę obchodzić z pełnymi uprawnieniami, a mianowicie Dzień Nauczyciela :-) 

Do tego dnia, tj. 14 października można zapisywać się pod tym postem na niespodziankę, którą przygotuję, a w ciągu kilku dni po upływie wyznaczonego terminu ogłoszę zwycięzcę.

Zasady takie, jak zwykle: poza komentarzem z wyrażeniem chęci wzięcia udziału w zabawie, na swoim blogu umieszczacie podlinkowany do tego posta banerek informujący o rozdawajce. Dołączenie do obserwatorów nie jest wymagane Jest mi bardzo miło, jeżeli robicie to z wewnętrznej potrzeby, a nie jakiegokolwiek przymusu.  

Poniżej banerek do pobrania:
 
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam wszystkich blogujących :-)

-(-@

niedziela, 8 września 2013

W niedzielny poranek...

...wybrałam się z synem na grzyby. A przy okazji pstryknęłam kilka zdjęć pajęczych sieci ozdobionych perełkami porannej rosy na pobliskim wrzosowisku. Widziałam je (tj. pajęczyny) już kilka dni temu, kiedy zbierałam wrzosy na bukiet do kącika przyrodniczego w przedszkolu, ale dziś o świcie wyglądały jeszcze piękniej... Niektóre wręcz nieziemsko!








 -(-@

Mieniące się przebogatą paletą kolorów liście oraz owoce dojrzewające na krzewach zdradzają, że nieuchronnie zbliża się jesień... 


 Mam jednak nadzieję, że nie będzie się zbytnio spieszyć...


-(-@

PS. Zebrane grzyby (a właściwie tę ich część, która okazała się nierobaczywa) podsmażyliśmy na masełku, a następnie udusiliśmy w śmietanie z koperkiem :-) Mniam!!! 

Żeby nacieszyć się jeszcze wrześniowym słońcem zrobiliśmy sobie po południu rodzinną (choć bez starszego syna, który odsypiał poranne grzybobranie ;-) ) rundkę na kółkach - dwóch lub ośmiu - na co kto miał ochotę ;-). 

A teraz zmykam przygotować się do zajęć... Czeka nas tydzień wakacyjnych wspomnień...

Miłego wieczoru :-))

-(-@

poniedziałek, 2 września 2013

Finał wymianki z owadem

Po początkowym szale brania udziału w przeróżnych zabawach blogowych zrobiłam sobie niedawno temu dość długą przerwę. Do czasu... Jest bowiem kilka blogerek, których pomysłowość w wymyślaniu wymiankowych tematów tak mnie rozbraja, że najzwyczajniej w świecie nie potrafię oprzeć się pokusie wzięcia udziału w organizowanych przez nie zabawach :-) Do takich osób należy Etoile! Gdy zaproponowała wymiankę z owadem nie byłam w stanie odmówić sobie dołączenia do uczestniczek ;-)

Moją parą została Greenfrog - dziewczyna o bardzo szerokich zainteresowaniach i wielu talentach - m.in kulinarnym, którego bardzo jej zazdroszczę ;-) A przy okazji okazała się bardzo sympatyczna i konkretna - do tego stopnia, że zaproponowała, abyśmy wysłały swoje wymiankowe paczuszki w jednym terminie i razem mogły cieszyć się z ich otrzymania. Ale swoją oczywiście wysłała dzień wcześniej ;-))

Kolej na prezentację owadzich upominków przygotowanych na tę okazję! 
Ode mnie do Greenfrog poleciał taki oto zestawik:


Decoupagowa rameczka, czyli efekty mojego pierwszego postarzania przy pomocy patyny. Wydawała mi się trochę pusta, więc włożyłam w środek widoczek nieba - i dopiero podczas obróbki zdjęć na bloga zauważyłam, że jest... do góry nogami ;-) Upssss...


Szydełkowy motyl - gdy wpadł mi w ręce moteczek tej puszystej, bajecznie cieniowanej włóczki od razu miałam na niego pomysł! Użyłam nieco cieńszego szydełka niż zalecane, więc broszka utrzymuje kształt bez dodatkowego usztywniania :-)


Do tego kilka par kolczyków... Decoupagowe krążki z lecącymi biedronkami...


Koralikowe ważki - przy ich montowaniu pomagał mi starszy syn, bo w pewnym momencie okazało się, że dwie ręce to trochę za mało ;-) Swoją drogą to właśnie one najbardziej spodobały się mojej parze...


 A ponieważ owady do życia potrzebują kwiatów, dołożyłam jeszcze szydełkowe kwiatuszki :-)


W skład paczuszki obowiązkowo wchodzić miała karteczka, więc zmajstrowałam delikatną, pastelową... W pewnym (swoją drogą również owadzim z nazwy - hi, hi, hi!) dyskoncie skusiłam się niedawno na zestaw dziurkaczy do papieru, które przy okazji wypróbowałam...



Do paczuszki dorzuciłam jeszcze (musicie uwierzyć mi na słowo, gdyż zdjęcia kompletnej zawartości paczuszki po raz kolejny zapomniałam zrobić...) kawkę, herbatkę oraz nieco słodkości - m.in. jabłkowo-miętową galaretkę i czekam z niecierpliwością, z co też ciekawego moja para z niej upichci ;-)

 -(-@

 Do mnie od Greenfrog przywędrowałam natomiast taka oto paczuszka:


Ogromny, sutaszowo-filcowy pierścień z bajecznie kolorowym motylem - najpierw byłam zaszokowana jego rozmiarami, a później... towarzyszył mi w przedszkolu podczas owadziego tygodnia :-)


Decoupagowe kolczyki z motylkami - dużymi po jednej stronie...


... i nieco mniejszymi po drugiej :-)


Wykonana tą samą techniką zawieszka/podkładka (myślę, że jej zastosowanie wyniknie w przysłowiowym "praniu")


Nie wiem, która strona bardziej mi się podoba ;-)


W paczuszce była jeszcze zakładka do książki - także decoupagowa, ale tym razem w pszczółki :-)


Najbardziej rozczulił mnie jednak breloczek do kluczy z pajączkiem w krasnalkowej czapeczce! Między innymi z racji ogromnego nakładu pracy oraz cierpliwości, jakiej z pewnością wymagało jego utkanie... Tyle supełków! Jest naprawdę słodki :-)



Sandra dorzuciła jeszcze do paczuszki dwie karteczki - pierwszą z zaproszeniem do Turcji, w której spędziła urlop i drugą, na odwrocie której napisała do mnie kilka miłych słów. Wynikało z nich, że jest to zdjęcie zrobione przez nią samą! Urocza biedronkowa gromadka :-)

 
Aha, zapomniałabym o sznurowej bransoletce w wesołych, wakacyjnych kolorach :-)


Były też pyszne ciasteczka (smakowały wszystkim!), różnej maści herbatki oraz nieco zdrowych przekąsek - będą do pracy na drugie śniadanie ;-)

-(-@

Z wymianki jestem bardzo zadowolona :-) Przy okazji wymieniłyśmy się z Greenfrog doświadczeniami decoupagowymi (obie jesteśmy dość "świeże" w tej dziedzinie)... Mnie ciekawi jeszcze ten pierścień (a prawdę mówiąc, bardziej  moich przedszkolaków, niż mnie - niektórzy chcieliby zrobić takie dla mam ;-) Serdecznie dziękuję mojej parze za sympatyczną wymiankę :-)

Pozdrawiam - już powakacyjnie ;-)

-(-@