Przeżyłam kolejny maraton w pracy - trzydzieści godzin lekcyjnych konsultacji w ciągu dwóch weekendowych dni. Co prawda już w sobotę wieczorem głos zaczął odmawiać mi posłuszeństwa, ale przyjemność ze spotkania tak wielu sympatycznych osób, którym choć w niewielkim stopniu mogę pomóc, rekompensuje bardzo wiele! Jednym słowem: przetrwałam... A ponieważ potrzebuję teraz chwili oderwania się od codzienności, postanowiłam zajrzeć do blogowego świata i napisać choć kilka słów :-))
Najpierw podziękowania: w ostatnim czasie udało mi się wygrać candy u Oli z bloga http://pikotki.blogspot.com/. Nagrodą były kolczyki i wisiorek uplecione z drobniusieńkich koralików - na pierwszy rzut oka czarnych, ale w rzeczywistości mieniących się wszystkimi kolorami tęczy. Od razu skojarzyły mi się z jeżynkami, przywołując jednocześnie miłe wspomnienia z dzieciństwa - jeżynowe zarośla miałam właściwie tuż za oknem :-)) Strasznie się ucieszyłam, gdy okazało się, że trafią właśnie do mnie!
Na prezencik musiałam jednak trochę poczekać, bo Ola do zawieszki obiecała jeszcze wire-wrapową literkę, której nie mogła przygotować przed losowaniem, nie znając imienia szczęśliwego zwycięzcy. Przesyłka dotarła do mnie pod koniec ubiegłego tygodnia. Szkoda, że nie robiłam zdjęć każdej warstwy, którą była zabezpieczona ;-), ale w końcu udało mi się ją otworzyć i oto co zawierała:
Coś słodkiego i kilka miłych słów... A w pomysłowym kartonowym pudełeczku - wykonanym techniką origami - ukryte były moje upragnione biżutki. Ukłony dla Oli za cierpliwość - zarówno jeżeli chodzi o misterną koralikową plecionkę (tworzące ją drobinki w rzeczywistości okazały się mniej więcej o połowę mniejszych rozmiarów niż to sobie wyobrażałam...), jak i literkę, która bardzo mi się spodobała!!
Oczywiście komplecik założyłam od razu do pracy :-)) I czułam się w nim wspaniale!
-(-@
A teraz kilka moich drobiazgów, bo aż wstyd, że tak rzadko pojawia się u mnie coś nowego... Tym razem dwa wisiorki - można powiedzieć śmieciuszkowe, bo wykonane naprawdę z ostatnich koralików, które plątały mi się po szkatułce.
A po głowie zaczyna chodzić mi coś na jesienne wyzwania - u Gosi stare pianino i w Klubie Twórczych Mam... Nareszcie, bo myślałam, że wena opuściła mnie na dobre ;-))
-(-@