Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

piątek, 31 sierpnia 2012

"Górska wędrówka" i odarcie ze złudzeń...

Dziś ostatni dzień sierpnia, czyli pora na wywiązanie się z udziału w wyzwaniu Klubu Twórczych Mam. Przyznaję się, że tym razem temat został potraktowany przeze mnie baaaardzo po macoszemu. Chociaż strasznie przypadł mi do serca, a pomysłów też miałam sporo... Niestety, zabrakło czasu i wyjątkowo kapryśnej ostatnimi czasy weny :-( Za bardzo pochłonęły mnie zmagania remontowe oraz przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego moich synów (miałam napisać "dzieci", ale to już właściwie młodzież...). Prezentuję więc jedynie takie szydełkowe maleństwo:


Wisior z kamienia, który dostałam kiedyś właśnie od syna. Nie pochodzi niestety z gór, ale górskie mają zwykle dość ostre krawędzie... A dlaczego właśnie kamień? Bo przywozimy je całymi garściami z każdej górskiej wyprawy - razem z kawałkami drewna, ale o tym może innym razem... Zarysy gór chyba widać, wieże widokową na szczycie również ;-) więc nieśmiało zgłaszam robótkę na wyzwanie KTM i obiecuję następnym razem bardziej się postarać :-))
 

-(-@

A jeśli chodzi o złudzenia, to z wielkim bólem pozbyłam się ich wczoraj późnym wieczorem, próbując odkopać spod sterty moich gratów biurko w pokoju (i w miarę swobodne dojście do niego), aby po miesiącach wakacyjnego koczowania oddać je w końcu starszemu synowi, któremu już za kilka dni będzie zdecydowanie bardziej potrzebne... Zrozumiałam, że absolutnie nie ma szans, aby wszystkie moje robótkowe przydasie (kuferki, przyborniki, pudełeczka itp.) zmieściły się w małym kącie pod antresolą :-((. 

Z jednej strony strasznie nie chciałabym rezygnować z podstawy od maszyny do szycia, jako bazy biureczka; z drugiej jednak potrzeba mi mnóstwa półek i szuflad, żeby ogarnąć cały ten rozgardiasz... Wiszące szafeczki, o których wstępnie myśleliśmy to zdecydowanie za mało... Ewentualnym rozwiązaniem mogłaby być pojemna szafa z suwanymi drzwiami - kosztem zmniejszenia blatu i przestawienie planowanego ustawienia biurka o 90 stopni, żeby dało się do niej jakoś dojść - przynajmniej do połowy ;-)  Wszystko wciąż przede mną... 

A jeśli macie lub przypadkiem znajdziecie jakieś ciekawe pomysły na maksymalne (czy też wręcz ekstremalne ;-)) wykorzystanie domowej przestrzeni, to będę bardzo wdzięczna, bo niestety wymiana ścian i sufitu na gumowe raczej nie wchodzi w grę, a gdy zacznę wynosić wszystkie swoje rupiecie na strych to nie odnajdę ich przez kolejne dziesiątki lat ;-((

Pozdrawiam -(-@

środa, 29 sierpnia 2012

Kombinowane poszewki na jaśki

Tkanina w duże różane wzory była kiedyś damską bluzeczką, niebieska - męską koszulą, zielona z wytłaczanymi kwiatami to resztki od zasłon z pokoju, a pasek płótna w kratkę pozostał od kuchennych serwetek, które kiedyś uszyła moja mama. Reszta to po prostu ścinki, które dawno temu dostałam od cioci i... czekały na swoje lepsze czasy... Aha: żółty kawałek tkaniny był na tyle duży, że swego czasu uszyłam sobie z niego prostą spódniczkę i w kilka godzin później poszłam w niej na wesele :-))

Kolorystycznie chyba nieźle się wszystko dopasowało i w rezultacie powstały poszewki na jaśki.



 Druga strona nieco mniej bogata kolorystycznie...



Nie jest to prawdziwy patchwork... Skrawki materiału są tylko najzwyczajniej w świecie pozszywane, brzegi obrzucone, a na koniec wszystko przestebnowane po wierzchu, żeby się nie wichrowało na łączeniach, bo niektóre ze ścinków mają dodatek stretchu...

 Na "podniebne" łóżko w mojej biało-zielono-niebieskiej kuchni będą jak znalazł :-))
 
-(-@

Kartki z wakacji - wielki finał :-)

Dzięki T-reni z bloga "To co lubię", która jeszcze w czerwcu zaproponowała nieco inną od dotychczas mi znanych, a mianowicie kartkową wymiankę, otrzymałam prześliczne widokówki z wakacyjnymi pozdrowieniami :-))


 Pierwsze dwie czekały na mnie po powrocie z mojej wakacyjnej wyprawy. Dostałam je od Isabelli z przepięknej Ziemi Kłodzkiej (którą zwiedzaliśmy podczas ubiegłorocznych wakacji)


oraz od Jeniulki- tym razem z nostalgicznymi widokami Częstochowy :-)
 

Zaraz potem przyszła kolejna - tym razem od Ani z przepięknym widokiem nocnego Nowego Jorku :-). Szkoda tylko, że poczta niezbyt delikatnie się z nią obeszła :-(


A kiedy już niczego więcej się nie spodziewałam dotarła jeszcze jedna- tym razem w morskich klimatach, którą przysłała Barbaratoja :-)


Ja natomiast wysłałam karteczki (wszystkie oczywiście z tak ukochanymi przeze mnie, pięknymi, górskimi widokami...) kupione na tę okazję podczas rodzinnego wyjazdu (który od kilku lat organizujemy sobie na sam początek wakacji). Trochę szkoda, że zdążyłam z niego wrócić, zanim nastąpiło losowanie i rozsyłanie adresików, więc wysyłałam je już z domu... Moje karteczki powędrowały do Tynki, Bożenki oraz samej organizatorki zabawy - T-reni, której bardzo dziękuję za ten fantastyczny pomysł :-))


Pozdrawiam serdecznie dziewczyny, od których dostałam karteczki :-)
A przy okazji wszystkich, którzy zdecydowanie bardziej wolą dostawać tradycyjne papierowe listy i pocztówki, niż maile czy SMSy :-)
-(-@

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Może troszkę Was zadzwię...

Mój kochany mężczyzna sprawił mi w zeszłym tygodniu prezent... Co prawda mocno zaległy, więc nie powiem, jakiej okazji dotyczył, ale za to jaki!!! Z jednej strony bardzo praktyczny... Z drugiej natomiast - jak najbardziej od serca, bo umożliwi mi rozwijanie moich pasji i zainteresowań :-))

Biorąc pod uwagę, że w okresie dorastania zdecydowanie łatwiej można było spotkać mnie w warsztacie samochodowym taty, umorusaną w smarach po łokcie! (syna niestety tata się nie dochował, bo mam same siostry...), niż u mamy w kuchni (dziś co prawda już nieco mniej, ale jednak wciąż dotknięcie np. surowego mięsa napawa mnie obrzydzeniem!), taki upominek nie powinien bardzo dziwić... Majsterkowanie zawsze mnie ciągnęło, choć znacie mnie jak dotąd z nieco innej strony ;-)) 

Ale nie będę Was dłużej trzymać w niepewności i pokaże, co też takiego dostałam...
Wkrętarkę !!!!


 Plus końcówkę do mocowania wierteł i oczywiście zestaw tychże :-)
 

A teraz zdradzę Wam, do czego w pierwszej kolejności został użyty ten niecodzienny (przynajmniej jak dla kobiety...) upominek. Są to moje pierwsze decoupagowe kolczyki, w których musiałam nawiercić otworki do przymocowania bigli :-) Może nie są idealne, ale od czegoś trzeba było zacząć... Wykonane ze sklejki o grubości około 3mm (swoją drogą masakrycznej do malowania i lakierowania - jedna strona, druga strona no i jeszcze jeszcze te nieszczęsne krawędzie boczne!) Ozdobione z jednej strony serwetkowymi motywami - może przy kolejnych pobawię się z obiema.





Na przypływ weny i dokończenie czekają kolejne drobiazgi, m.in. kilka wisiorów...
Ciekawa jestem, czy się Wam spodobają?
-(-@

czwartek, 23 sierpnia 2012

Decoupagowy igielnik, czyli coś z niczego

Od kiedy pamiętam, zbierałam przeróżne pudełeczka i pojemniczki. A odkąd zaczęłam interesować się decoupagem - tym bardziej :-) Nawet moje kochanie się zaangażowało i... pewnego dnia przyniosło z pracy pudełeczko po cygaretkach - a nuż mi się przyda :-))

Od razu wiedziałam, co z niego zrobię! A kiedy Asia z bloga Asia-majstruje ogłosiła zabawę - wyzwanie pod hasłem "śmieci jednego - skarbem drugiego", pomyślałam sobie, że będę miała motywację, aby mój pomysł urzeczywistnić. No i miałam... przez kilka pierwszych dni... Wystarczyło jej na położenie farby ;-) A potem kapryśna wena gdzieś uleciała :-(


Decoupage na wieczku zanim jeszcze na dobre się narodził, już musiał przejść reanimację - podczas próby zmatowienia drugiej z położonych ośmiu warstw lakieru, odprysnął cały płat farby, ale chyba reanimacja się udała, bo nie czuć żadnych nierówności pod palcami :-))


A dziś jako dopełnienie, powstała poduszeczka do igieł - z resztek płótna i koronki :-)



Niestety, nie zrobiłam zdjęcia pudełeczka przed metamorfozą, więc pożyczyłam ze strony http://www.twafifka.pl/img/p/97-145-thickbox.jpg . Wyglądało dokładnie tak:




Igielnik zgłaszam oczywiście na wyzwanie Asi, którego szczegóły znajdziecie TUTAJ. Uff! Zdążyłam ostatniego dnia :-) Podobno osoby, które dokładnie w ten sposób odkładają wszystko na później to typ tzw. miłośników adrenaliny - że niby w ostatniej chwili, pod presją czasu, najlepiej im się pracuje... Inna teoria głosi, iż w ten sposób działają perfekcjoniści - bo gdyby zrobili swoją pracę wcześniej i tak do ostatniej chwili by do niej zaglądali i wciąż coś poprawiali... Nie zawsze z dobrym skutkiem, więc lepiej zrobić, zaprezentować (wysłać, oddać itp. - jeżeli tyczy się to pracy, czy np. zaliczeń na uczelni ;-) ) i co najwyżej mieć potem wytłumaczenie, że gdyby było więcej czasu, wyszłoby lepiej...

Myślę, że coś jest zarówno w pierwszej, jak i w drugiej teorii ;-)) A wy jak sądzicie?
-(-@

Biżuteryjny mix kolorów :-)

Jakiś czas temu pozazdrościłam dziewczynom, które potrafią samodzielnie robić biżuterię. A że trochę koralików oraz innych biżuteryjnych przydasiów trafiło do mnie w ramach różnych blogowych zabaw, wystarczyło jedynie zaopatrzyć się w narzędzia [ zbieram się, żeby uszyć na nie pokrowiec... ba! nawet mam już projekt, ale efektu na razie nie widać :-( ]...
 
A oto co biżuteryjnego powstało u mnie ostatnio. Bez zerkania na trendy, bez kombinowania, po prostu robione tak, jak czułam, jaką biżuterię sama chciałabym nosić... Tylko z drugiej strony: po co mi tyle kolczyków?! Zdecydowałam więc, że większość jest do wzięcia, zatem jeśli coś szczególnie wpadło Wam w oko, to proszę o kontakt ;-)). Chętnie sprzedam, ewentualnie się wymienię. Jestem ciekawa Waszych opinii i propozycji :-)) Zaczynamy pokaz:

na początek zestaw - kolczyki i wisiorek w odcieniach różu i błękitu...

zestaw  perłowo-kryształowo-niebieski...                            zestaw crackle zółto-zielony
 
kolczyki perłowe w ciepłych owocowych odcieniach...

kolczyki w zieleniach i niebieskościach...

chłodne szarości i granaty...

landrynkowo-słodkie różności (niektóre z perłowym połyskiem)...

i na koniec pokazu (jak nakazuje tradycja ;-)) kolczyki, które mogłyby pełnić rolę ślubnych...

Po tej - na razie krótkiej - zabawie ze sztuczną biżuterią muszę przyznać, że całkowicie zgadzam się z Isabell, która stwierdziła, nie tak dawno, że robienie biżuterii w porównaniu z szyciem (ja dodałabym jeszcze: haftowaniem i szydełkowaniem...) to po prostu pestka! O ile dysponuje się odpowiednim zapleczem - zarówno narzędziowym, jak i przydasiowym... I oczywiście pomysłami :-))

Ale jaką niesamowitą radość daje własnoręczne stworzenie wymarzonej ozdóbki!!!
-(-@

środa, 15 sierpnia 2012

Finał wymianki kuchennej :-)

Nadszedł w końcu dzień, kiedy mogę ujawnić, nad czym jeszcze ostatnio pracowałam :-) Kiedy Bożenka z anielskich sekretów ogłosiła kuchenną wymiankę, nie mogłam odmówić sobie wzięcia w niej udziału. A gdy jeszcze okazało się, jakie szczęście miałam podczas losowania wymiankowych par, po prostu nie posiadałam się z radości i... ciekawości co też dostanę! Jedno było pewne: będzie to coś z tak ukochanego i podziwianego przeze mnie decoupagu, gdyż moja para, którą była Brydzia, w tym właśnie się specjalizuje. Zobaczcie jakie śliczności dla mnie przygotowała (cieszę nimi oczy już od kilku dni :-)) )!


 Zestaw kuchenny, czyli słoiczek oraz butelka ozdobiona motywami oliwek...

...prześliczne różane pudełeczko w odcienich złota...
 
...mnóstwo decoupagowych i hafcikowych przydasi (m.in. cieniowane mulinki, które uwielbiam!)
 
...oraz coś dla ciała ;-) w tym świeżo suszona mięta z własnego ogródka!

Ja natomiast przygotowałam dla Brydzi szydełkowo-szyciowy zestaw w morelowych barwach ...


W skład paczuszki weszły dwa woreczki z kuchennymi motywami wykonanymi transferem...

...dwa kolejne ozdobione szydełkową aplikacją...

... komplecik opasek na serwetki...

...szydełkowa koperta, która może służyć jako torebeczka lub etui...

...oraz trochę słodkości i przydasiów...

Chciałam jeszcze raz (teraz już oficjalnie) bardzo gorąco podziękować Brydzi, za te śliczności, dzięki którym moja kuchnia zaczyna nabierać coraz bardziej swojskiego charakteru :-)) I oczywiście Bożence za fantastyczny pomysł wymianki! A co najważniejsze wiem, że obie z moją parą jesteśmy naprawdę zadowolone z udziału w tej zabawie, co niesamowicie mnie cieszy :-))
-(-@

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Płodozmian i wyróżnienia na początek miłego (tygo)dnia ;-)

Po dwóch dniach decoupagowych znów wróciłam do szydełka :-) Jakoś nie mogę oderwać się od niego na dłużej... Wczoraj wydziergałam więc błękitną czapeczkę - na prywatną wymiankę, więc jeszcze pokazać jej nie mogę ;-)... A wieczorem (oglądając dwie kolejne części trylogii o losach Jasona Bourne'a - naprawdę polecam!) następne - nieco inne od poprzednich - winogronka (w tym obiecane fioletowe ;-)). I co najważniejsze wpadłam na pomysł, do czego mogłabym je wykorzystać :-)) Muszę tylko dorwać maszynę do szycia... W stanie , że tak powiem surowym, prezentują się tak:


 -(-@

A na początek miłego dnia i jednocześnie tygodnia otrzymałam dziś z samego rana wyróżnienie od Tafcik :-)) Bardzo Ci dziękuję kochana - za ten symboliczny gest i za - zupełnie już realne - wsparcie psychiczne w tym tak ważnym dla mnie czasie :-)


Teraz moja kolej na wytypowanie 10 blogów (tym razem migać się nie będę ;-), starałam się jednocześnie wybierać te spośród moich ulubionych, które jeszcze takowego nie posiadają...), a więc wyróżnienie z przyjemnością przekazuję:

Monice z http://swiatmoni.blogspot.com/
Iwonce z http://marcelkowo.blogspot.com/
Brydzi z http://brydzina.blogspot.com/
Graszynce z  http://decobakcyl.blogspot.com/
Elis z http://elis-zamiast.blogspot.com/
Gosi z http://starepianino.blogspot.com/
Iwonce z http://iwona-reczniemalowane.blogspot.com/
Fiżce z http://fizkablog.blogspot.com/
Zielisze z http://pokoikzielichy.blogspot.com/
Agatce z http://agataa-gardenofdreams-agataa-agataa.blogspot.com/

-(-@

sobota, 11 sierpnia 2012

Moja pierwsza kuchenna deseczka :-)

Wczorajszy wieczór był baaaardzo długi ;-) I baaardzo wyczerpujący - dodam, że również fizycznie ;-), gdyż biegając co i raz....

....od kuchni, gdzie na skrawku wolnego blatu pomiędzy chlebakiem - nieszczęsnym wyrzutem sumienia czekającym na swoją kolej a kamiennym garem ogórków małosolnych (produkcji mojego kochanego mężczyzny, bo moje przetwory tego typu nie wiedzieć czemu zawsze wybuchają...), powstawał mój pierwszy "poważny" decoupage...
...poprzez łazienkę, w której próbowałam - z różnym skutkiem - doszorować upaćkane kolejnymi stosowanymi specyfikami ręce...
...do pokoju, w którym zajmując tymczasowo (czytaj: od miesiąca...) biurko starszego syna, mailowałam ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi decoupażystkami, radząc się w sprawach technicznych...

...powołałam do życia moją pierwszą kuchenną deseczkę, postarzoną szarościami i fioletami. Wygląda trochę tak, jakby ktoś ją poplamił sokiem jagodowym ;-) Nie wiem, jak Wam, ale mi się podoba. I jestem z niej strasznie dumna, bo udało mi się w niej połączyć dwie techniki, których bardzo chciałam się nauczyć: decoupage i transfer!


Kolejne mniejsze i większe decoupage, nad którymi pracowałam wczoraj (oraz dzisiaj od samego rana...) wymagają jeszcze sporo pracy, więc prezentację zdecydowanie zostawię na później :-)
-(-@

piątek, 10 sierpnia 2012

W kuchennych klimatach

Żeby nie było, że nic nie robię ;-) pokaże wam zawieszkę-winogronko, które powstało w oczekiwaniu na losowanie par w wymiance kuchennej (z myślą o tejże...). Ale ponieważ moja para, którą okazała się być Brydzia, gustuje w nieco innych barwach, powędrowała do niej słodsza, cieplejsza i delikatniejsza paczuszka... Mam nadzieję, że się spodoba... A mechate włóczkowe winogronko, które jakoś zupełnie nie pasowało do całości, zostało i czeka na kolejny owoc do towarzystwa ;-)


Jeśli chodzi o pomysł owocków-kółeczek, to nie jest mój, bo gdzieś już podobne widziałam, ale z drugiej strony nie miałam za bardzo innego wyjścia, bo włóczka (swoją drogą w bajecznych odcieniach!) trafiła mi się w kawałeczkach dokładnie takiej długości, że starcza na zrobienie jednego okrążenia półsłupków. Następne winogronka będą fioletowe :-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Ludowa wymianka raz jeszcze :-)

Chciałabym dzisiaj bardzo podziękować mojej parze z nie tak dawnej ludowej wymianki organizowanej przez AgKe. Była to moja pierwsza, i jak zapewne pamiętacie, niezbyt szczęśliwa wymianka... Do momentu, aż poznałam  lepiej moją wymiankową parę, którą była Tafcik... :-)

Po rozmowie okazało się, że to niezbyt miłe perypetie życiowe nie pozwoliły jej poświęcić na przygotowanie wymiankowego upominku odpowiedniej ilości czasu i serca. Ale ponieważ nie kryłam mojego rozczarowania wymiankową paczuszką, Tafcik, z którą udało nam się nawiązać - myślę że mogę to tak nazwać - nić sympatii,  postanowiła mi to wynagrodzić i kiedy już udało jej się wyjść na prostą, przygotowała dla mnie prawdziwe cudeńka :-)) Sami zobaczcie!

Serweta z uwielbianym przeze mnie motywem różyczek... w zieleniach, czyli w sam raz do mojej kuchni :-)


Słodziutki kuchenny obrazek z zegarem i zastawą - mam jeszcze kilka wzorów na podobne kuchenne miniaturki, więc będę miała motywację, aby samej wyhaftować coś do kompletu ;-)


A ponieważ wymianka miała być z akcentem ludowym, to proszę bardzo: dostałam jeszcze takie oto dwa pocieszne "haftoludki", które już rozgościły się u mnie na oknie :-))


Bardzo dziękuję moje parze za ten gest :-) I tym samym wymiankę ludową mogę zaliczyć do bardzo udanych. A na dodatek chyba zyskałam bratnią duszyczkę, prawda Tafcik :-)) ?

-(-@

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Lista robocza i... kolejne wyróżnienie

Moja kuchnia wymaga jeszcze tyle pracy, że zaczęłam się gubić, co by tu do niej samemu stworzyć. A ponieważ ostatnio przeprosiłam się z maszyną, na pierwszy rzut poszło właśnie szycie i powstała lista drobiazgów (i nie tylko...) do których moja "Kornelia" będzie niezbędna. 

Oto one:
- podkładki na stół (na jeden komplet mam już przygotowaną tkaninę, ale zastanawiam się na uszyciem dwustronnych - choć nie wiem, czy to dobry pomysł - jak myślicie?)
- poduszki na krzesła (kolejne potraktowanie bejcą również jest im potrzebne...)
- nowe obicie taboretu (który przemalowania także wymaga, ale to później...)
- zasłoneczki do sypialnej antresoli (niech podczas gotowania oparami nasiąkają one, a nie pościel...)
- koszyczek na chleb (strasznie mi się takowe podobają!)
- i coś małego, niepraktycznego - wyłącznie do ozdoby ;-))

Plan jakby nie patrzeć ambitny... Choć w dłuższej perspektywie czasowej wydaje się wykonalny. Tylko od czasu do czasu będę potrzebować Waszej podpowiedzi i mobilizacji słownej; ewentualnie kopniaka w tyłek ;-)
 -(-@

A teraz druga sprawa... Niedawno, po dość długiej nieobecności wróciła do naszego blogowego świata Anielka, której prace podglądałam na długo jeszcze zanim odważyłam się utworzyć własny blog [oczywiście jest Was więcej ;-) - tych, do których zaglądałam i nadal mam sentyment]. Anielka wróciła i od razu posypała wyróżnieniami, na które również się załapałam :-).  Oto one:

“...za kreatywność,pomysłowość,niepowtarzalne pomysły i za…
inspirowanie innych blogowiczek ku lepszemu”. * 


Teraz moja kolej na wytypowanie 10 blogów do wyróżnienia, ale ponieważ stosunek do tego typu działalności blogowej bywa różny, tzn. nie wszyscy uznają wyróżnienia za coś wartego uwagi i niekoniecznie bywają nimi zachwyceni, skorzystam z patentu Anielki i przekazuję wyróżnienie pierwszym dziesięciu osobom, które zajrzą do mnie i napiszą pod tym postem, że na takowe reflektują - niech to będzie ukłon w stronę moich najwierniejszych obserwatorów :-)). 
Częstujcie się kochani!!!
-(-@