Dziś ostatni dzień sierpnia, czyli pora na wywiązanie się z udziału w wyzwaniu Klubu Twórczych Mam. Przyznaję się, że tym razem temat został potraktowany przeze mnie baaaardzo po macoszemu. Chociaż strasznie przypadł mi do serca, a pomysłów też miałam sporo... Niestety, zabrakło czasu i wyjątkowo kapryśnej ostatnimi czasy weny :-( Za bardzo pochłonęły mnie zmagania remontowe oraz przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego moich synów (miałam napisać "dzieci", ale to już właściwie młodzież...). Prezentuję więc jedynie takie szydełkowe maleństwo:
Wisior z kamienia, który dostałam kiedyś właśnie od syna. Nie pochodzi niestety z gór, ale górskie mają zwykle dość ostre krawędzie... A dlaczego właśnie kamień? Bo przywozimy je całymi garściami z każdej górskiej wyprawy - razem z kawałkami drewna, ale o tym może innym razem... Zarysy gór chyba widać, wieże widokową na szczycie również ;-) więc nieśmiało zgłaszam robótkę na wyzwanie KTM i obiecuję następnym razem bardziej się postarać :-))
-(-@
A jeśli chodzi o złudzenia, to z wielkim bólem pozbyłam się ich wczoraj późnym wieczorem, próbując odkopać spod sterty moich gratów biurko w pokoju (i w miarę swobodne dojście do niego), aby po miesiącach wakacyjnego koczowania oddać je w końcu starszemu synowi, któremu już za kilka dni będzie zdecydowanie bardziej potrzebne... Zrozumiałam, że absolutnie nie ma szans, aby wszystkie moje robótkowe przydasie (kuferki, przyborniki, pudełeczka itp.) zmieściły się w małym kącie pod antresolą :-((.
Z jednej strony strasznie nie chciałabym rezygnować z podstawy od maszyny do szycia, jako bazy biureczka; z drugiej jednak potrzeba mi mnóstwa półek i szuflad, żeby ogarnąć cały ten rozgardiasz... Wiszące szafeczki, o których wstępnie myśleliśmy to zdecydowanie za mało... Ewentualnym rozwiązaniem mogłaby być pojemna szafa z suwanymi drzwiami - kosztem zmniejszenia blatu i przestawienie planowanego ustawienia biurka o 90 stopni, żeby dało się do niej jakoś dojść - przynajmniej do połowy ;-) Wszystko wciąż przede mną...
A jeśli macie lub przypadkiem znajdziecie jakieś ciekawe pomysły na maksymalne (czy też wręcz ekstremalne ;-)) wykorzystanie domowej przestrzeni, to będę bardzo wdzięczna, bo niestety wymiana ścian i sufitu na gumowe raczej nie wchodzi w grę, a gdy zacznę wynosić wszystkie swoje rupiecie na strych to nie odnajdę ich przez kolejne dziesiątki lat ;-((
Pozdrawiam -(-@