Prawa autorskie

Wszystkie rękodzieła, wzory, opisy, projekty oraz inne zdjęcia zamieszczone w tym blogu, są mojego autorstwa i stanowią moją własność (chyba, że wyraźnie zaznaczę inaczej), w związku z czym ich kopiowanie, publikowanie (w całości lub w części), czy też wykorzystywanie w jakikolwiek inny sposób bez mojej zgody jest zabronione, gdyż stanowi naruszenie praw autorskich (Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83). Ar_nika-(-@

sobota, 30 czerwca 2012

Pożegnanie przed urlopem...

Wyjeżdżam dziś w moje kochane góry :-) Pierwszego dnia oczywiście na Babią  - gdzie byśmy nie jechali, ona zawsze jest po drodze ;-))) Następnie przez tydzień będziemy wędrować z dziećmi po tatrzańskich szlakach. A potem? zobaczymy, gdzie nas oczy poniosą...


Wszystkie zabawowo-blogowe upominki zdążyłam wysłać przed wyjazdem :-) Przesyłki do mnie będzie odbierać mama, więc mogę jechać spokojnie... Kolejnymi wymiankowymi paczuszkami pochwalę się po powrocie...

Zmykam, bo góry już mnie wołają :-)))

piątek, 29 czerwca 2012

Finał wymianki "Raz na ludowo"

W ostatniej chwili przed moim wyjazdem otrzymałam przesyłkę od Tafcik w ramach inspirowanej folklorem wymianki, której pomysłodawczynią była Ag-ke. Na blogu organizatorki można obejrzeć wszystkie związane z ludowością rękodzieła, stworzone w ramach tej zabawy.

A oto co znajdowało się w - nieco spóźnionej ;-) - paczuszce od Tafcik:


Przeglądając blog mojej wymiankowej pary spodziewałam się czegoś wyhaftowanego, ewentualnie uszytego... A tymczasem Tafcik przesłała mi - jak wynika z dołączonego liściku - swoje pierwsze próby decoupage'owe!


Ucieszyły mnie natomiast dołączone przydasie - przede wszystkim pod kątem szydełkowania, więc na pewno je wykorzystam :-)


Oraz coś dla żołądka [były jeszcze czekoladki, ale po drodze dobrał się do nich zielony kordonek... Na szczęście już jest po wstępnym praniu i mam nadzieję, że nie będzie widać, co po drodze pałaszował... ;-) ] Do tego było jeszcze coś pachnącego oraz suszona lawenda - z własnego ogródka!


 A tak prezentuje się zawartość przesyłki przygotowanej przeze mnie (którą w końcu mogę pokazać...):
 

 Komplet szydełkowej biżuterii w ulubionym przez Tafcik słoneczno-żółtym kolorze :-), nawiązujący formą do geometrycznych wzorów haftów kaszubskich - z tego co wiem od Tafcik, z tym upominkiem najlepiej trafiłam!


Poniżej bransoletka w przybliżeniu ;-)


Wycinankowa karteczka na papierze strukturalnym - aby nie była stricte ludowa, jest - w przeciwieństwie do tradycyjnych łowickich wycinanek - jednokolorowa :-) Muszę przyznać, że baaardzo dawno nie bawiłam się w wycinanki i miło było przypomnieć sobie tę technikę... A przy okazji nieco zadziwić dzieci... Za co bardzo serdecznie dziękuję organizatorce zabawy :-)!


Zrobiłam jeszcze malutką szydełkową serwetkę (wzór znalazłam na stronie kaiem i też skojarzył mi się jakoś ludowo)...


Do tego oczywiście coś słodkiego oraz przydasie (może Tafcik - jako bardziej zapalona hafciarka - znajdzie zastosowanie dla kawałka płótna ze złotą nitką, na które ja jakoś nie miałam  pomysłu...)
-(-@

PS. A na koniec refleksja... Może narażę się niektórym osobom (w tym m.in. mojej wymiankowej parze...), ale nie lubię niczego w życiu udawać, więc powiem wprost: nie rozumiem, dlaczego niektóre blogerki biorące udział w tego typu zabawach, nie wykorzystują w robieniu wymiankowych prezentów tych technik, w których czują się naprawdę dobrze. Jeżeli chodzi o mnie, to nie próbuję nikomu dorównać - a tym bardziej imponować - w dziedzinach, w których wiem, że nie mam na to szans. A jeśli takie szanse dostrzegam, staram się doprowadzić swoje umiejętności w określonej dziedzinie do jak najwyższego poziomu... Może to dlatego, że jestem perfekcjonistką? Nie wiem...

Mój pierwszy zdecoupage'owany pojemniczek, nad którym tak strasznie ubolewałam w jednym z czerwcowych postów (można poczytać TUTAJ), w porównaniu z przesyłką, którą właśnie otrzymałam wygląda po prostu świetnie! (pomimo, że był malowany resztką akrylowej emulsji do ścian i klejony vikolem...) Ale i tak nie zdecydowałabym się wysłać go nikomu w prezencie... 

Podsumowując: mam nadzieję, że takie eksperymentowanie nie stanie się regułą, bo inaczej będę musiała poważnie zastanowić się nad udziałem w kolejnych wymiankach... Ta była moją pierwszą i pozostawiła uczucia - z różnych względów - raczej mieszane... Choć muszę przyznać - po przejrzeniu bloga oraz wymianie kilku maili - że moja wymiankowa para to całkiem sympatyczna osóbka :-) Na dodatek z pasją, a nawet kilkoma pasjami!

A - wyjaśniając charakter moich dzisiejszych rozważań - chciałabym nawiązać do postu Kalliope na temat istoty świata blogowego. Zgadzam się, że jest on lepszy, delikatniejszy, bardziej kolorowy od rzeczywistego...  że wiele z nas szuka w tym świecie ucieczki, odskoczni, schronienia przed szarością dnia codziennego... że niektóre komentarze bywają zbyt euforyczne i nieco przesłodzone... ale mimo wszystko uważam, że trzeba być w tych reakcjach szczerym - zwłaszcza wobec siebie samego...

Pozdrawiam -(-@

czwartek, 28 czerwca 2012

Kwitnąca przesyłka

Dostałam dziś przesyłkę od Laury, u której na blogu los uśmiechnął się do mnie niedawno podczas kwitnącej rozdawajki... Rysunek jest naprawdę fantastyczny! Zdjęcie - jak zwykle w takich wypadkach - nie oddaje jego uroku... Więc patrzę, podziwiam i nie dowierzam, jak takie "żywe" kwiaty mogły wyjść spod ludzkiej ręki ;-)! Muszę teraz pomyśleć nad jakąś ładną oprawą dla niego...


Oprócz gałązek kwitnącej wiśni, których nie mogłam się doczekać, w paczuszce była jeszcze... filcowo-sutaszowa broszka w odcieniach habru, turkusu i srebra :-) Po prostu prześliczna! Będzie w sam raz do pracy - kolorystyka idealna, zarówno do jasnej, jak i ciemnej marynarki... Syn stwierdził, że bardzo do mnie pasuje :-)


 I oczywiście coś słodkiego... było za dobre, więc już nie ma ;-)

Bardzo Ci dziękuję Lauro :-))))
-(-@


PS. A teraz ciut organizacyjnie: wczoraj zauważyłam, że rozsypały mi się komentarze na blogu. Nie rozumiem co się stało, ale zniknęła opcja dodawania odpowiedzi na komentarz... A te wpisy które były odpowiedziami, już nimi nie są - wszystkie ułożyły się w kolejności chronologicznej, co momentami wygląda bardzo nielogicznie, biorąc pod uwagę, że nie na każdy komentarz odpowiadałam od razu... Może ktoś zetknął się z podobnym psikusem na blogu i wie, jak doprowadzić wszystko do pierwotnej wersji? Byłabym bardzo wdzięczna za podpowiedź :-)

sobota, 23 czerwca 2012

Pomoc dla Maćka


Szczegółowe informacje na temat loterii znajdziecie TUTAJ. Możecie tam również przeczytać historię Maćka i jego mamy... Do pewnego czasu smutną i pełną przeszkód... Ale przecież wystarczy tak niewiele, żeby to zmienić... Trochę serca... Sama jestem matką i wiem, że dla zdrowia swoich dzieci też zrobiłabym wszystko co możliwe... Dlatego chętnie przyłączę się do tej pięknej akcji.

Anielskie candy u Beaty Koc

Z okazji pierwszego dnia lata na blogu Betinki można wygrać taką oto kwiecistą anielicę :-)
Do pokochania i przytulania! Czyż nie jest słodka?


Zabawa trwa do końca wakacji, ale... kto pierwszy, ten lepszy ;-)

Kolczyki i krzyżykowy piesek

Dzisiaj bardzo szybko, bo muszę się wyspać przed jutrzejszymi zajęciami: moje pierwsze kolczyki z otrzymanych przydasiów. Nie wiem, czy ktoś robi taki wzór, nie przypominam sobie, żebym widziała takie łezki na czyimś blogu, ale kilkanaście lat temu zrobiłam sobie takie z perełek i bardzo je lubiłam... Dopóki się nie zniszczyły :-( Teraz więc zrobiłam sobie podobne, tylko zielono-żółte :-)


I jeszcze słodki piesek wykrzyżykowany przez moje młodsze dziecko :-) 
Brakuje mu jeszcze czarnych obwódek, ale pokazuję, bo syn mnie o to prosił :-).
 
 
 A teraz zmykam...

czwartek, 21 czerwca 2012

Mega paka (nie tylko) kolczykowa

Dotarła do mnie dzisiaj jedna z wyczekiwanych paczuszek :-).  Kolczyk-wisiorek, u której niedawno uśmiechnęło się do mnie szczęście we wspomnieniowym candy, obdarowała mnie śliczną ręcznie robioną biżuterią, mnóstwem przydasi i słodkościami! Bardzo Ci dziękuję :-) A swoją drogą mrożona coffee latte jest wyśmienita! W sam raz na dzisiejszą pogodę, więc powoli ją sączę wstukując tego posta :-) . 

A tak prezentuje się mega paka, którą dostałam w całej okazałości:


Moi faworyci - fioletowe sutaszowe kolczyki prezentują się świetnie i - pomimo, że są  dość okazałe - bardzo dobrze się w nich czuję :-). No i w końcu mogę z bliska przyjrzeć się ozdobom wykonanym w tej technice [ale bez obaw - nie zamierzam rozkładać ich na czynniki pierwsze ;-) ] 


Czarno-żółty komplet modelinowy jest tak delikatny... aż dziw, że poczta dostarczyła go bez żadnego uszczerbku :-)


 I coś w mocniejszych kolorach na szalony letni wieczór ;-)


Hmmm... A z tej plątaninki sznurków i koralików też myślę, że wyjdzie coś ciekawego :-)


Kolczyk-wisiorek obdarowała mnie ponadto takim zestawem koralikowych, filcowych i modelinowych przydasi do robienia biżuterii, że mogę w końcu spokojnie popuścić wodze fantazji ;-) Ale to dopiero po powrocie z wakacyjnego wyjazdu. Teraz mam już na głowie robienie listy niezbędnego wyposażenia [jak co roku, jakby nie można było nie zgubić poprzedniej ;-)], a w weekend jeszcze ostatnie w tym semestrze zajęcia na uczelni.

Aha... Bigle rybki będą w sam raz do szydełkowych kulek, za które zabrałam się ostatnio, korzystając ze świetnego tutoriala na stronie pasart :-). Pewnie połączę je z czymś jeszcze... Na wspomnianym blogu jest ponadto ciekawy kursik na sznur szydełkowo koralikowy, do którego również się przymierzam i mnóstwo innych biżuteryjnych tutoriali.

środa, 20 czerwca 2012

Candy zagadkowe ;-)

Mam kilka pretekstów do zorganizowania zabawy:

1. Wkrótce mija rok mojego robótkowego blogowania i chyba zadomowiłam się tu na dobre ;-)
2. Los hojnie obdarzył mnie ostatnio miłymi niespodziankami (w tym wygranymi w kilku candy)
więc przyszła kolej, abym i ja się zrewanżowała dając coś od siebie :-)
3. Zbliżają się wakacje, więc trzeba z nich korzystać i dobrze się bawić!

Myślę, że to wystarczająca liczba powodów, prawda? W związku z tym ogłaszam...
  
Moje pierwsze candy !!!



Dlaczego zagadkowe?
Pierwszą zagadką będzie upominek, jaki przygotuję dla zwycięzcy.
A właściwie dwa upominki, wykonane różnymi technikami:
  • jedną, w której czuję się bardzo dobrze 
  • i drugą, której postanowiłam się nauczyć [ a jest ich kilka ;-) ]

A po co druga zagadka?                                 
  • Żeby mieć pretekst do pokazania Wam moich tajemniczych domowników...
  • Żeby nie było tak łatwo ;-)
  • I aby mimo rozleniwiającej pogody skłonić Was do myślenia...

-(-@
Oto ona:
Moje zwierzątka lubią:
truskawki, poziomki oraz maliny.
Lecz  - by nie było zbyt oczywiście :-)
nie jedzą owoców, obgryzają liście.
-(-@

Do wzięcia udziału w zabawie upoważnia:

1. Podlinkowany do tego posta baner z informacją o candy (widoczny powyżej) umieszczony na Waszym blogu.
2. Zostawienie pod tym postem komentarza (z kolejnym numerem) wyrażającego chęć udziału w zabawie, ale....
  
WAŻNE:  bez odpowiedzi na zagadkę, za to z odnośnikiem 
do Waszego bloga - chcę trochę pozwiedzać i lepiej Was poznać :-).

3. Wysłanie prawidłowego rozwiązania zagadki na mój adres mailowy [ arnika.gorska@gmail.com ] z dopiskiem w tytule: "Candy zagadkowe" daje drugą szansę na nagrodę.
4. Dołączenie do obserwatorów nie jest konieczne, chyba że to, co robię naprawdę Wam się podoba.

Zabawa trwa do 31.07.2012 r. a pierwszego sierpnia - w rocznicę mojego pierwszego posta wyłonię zwycięzcę... lub zwycięzców :-)
-(-@
Hmmm... 
Chyba o niczym nie zapomniałam!? 
W związku z tym moje pierwsze candy
uważam za rozpoczęte!
-(-@

Szybko, szybko...

W takim tempie toczy się ostatnio moje życie. W pracy trzeba doprowadzić wszystko do porządku przed sezonem urlopowym. Na uczelni kolejne zaliczenia - o niedzielnym (notabene z przedmiotu artystycznego...) dowiedziałam się dzień wcześniej, a w niedzielę tuż przed wyjazdem na uczelnię uczyłam się przygotowywać klej z mąki i wody, który był mi potrzebny do zajęć!!!

W mieszkaniu nadal trwa remont - w sobotę zaczęliśmy "przerabiać" nowe sosnowe krzesła na "stare dębowe" ;-). A trzeba jeszcze trochę popracować nad formą przed wakacyjnymi wędrówkami - zaraz zmykamy z koleżanką na rowery :-). Siłą rzeczy więc robótki na wymianki dłubię... w pociągu, a o tworzeniu dla siebie jak na razie w ogóle nie ma mowy!

Dzisiaj więc tylko szybki sposób na zapakowanie prezentu: kawałek ozdobnej tkaniny, kawałek papierowego sznurka i... gotowe! Tak właśnie zapakowany dzwoneczek dostała Diana podczas naszego spotkania, a zupełnie zapomniałam, żeby go pokazać.


Pochwalę się też drobiazgami kupionymi od Ani w małym domku. Do zamówionej przeze mnie biżuterii dołączona była słodka karteczka :-). Szkoda tylko, że zdjęcie nie oddaje rzeczywistych kolorów szklanych koralików... Komplet z bransoletką, który jako pierwszy wpadł mi w oko w rzeczywistości jest dużo ciemniejszy, z lekkim odcieniem fioletu.  Po prostu cudo!!! 

czwartek, 14 czerwca 2012

Podaj dalej :-)

Listonosz w końcu trafił do moich drzwi :-) Przyniósł mi niespodziankę od Izabeli, u której udało mi się dołączyć do zabawy "Podaj dalej". Oto co znalazło się w (nawiasem mówiąc pięknie pachnącej...) kopercie:


Prześliczny płócienny ptaszek, woreczek na drobiazgi, owocowy wkład do podgrzewacza i smakowite herbatki - to one tak pachniały :-). Swoją drogą Iza miała ciekawy pomysł na zapakowanie herbatek w torebki uszyte z szarego papieru. Jeśli pozwolisz sama chętnie bym ten patent wykorzystała :-)? Był jeszcze wafelek, który już został schrupany przez mojego starszego syna - młodszy się nie załapał, bo nie jada niczego z kokosem :-(,  przydasie w postaci koralików i muliny do haftowania oraz przemiły liścik :-).
 

Ptaszek zawiśnie w moim nowym oknie, jak tylko będzie miał na czym... Mam nadzieję, że już całkiem niedługo będę mogła pokazać, jak się prezentuje na swoim honorowym miejscu :-). Upominek jest tym bardziej miły, że ptaszka, którego dostałam, Iza szyła po raz pierwszy, czego bym się sama nie domyśliła, bo jest naprawdę dobrze pomyślany! Na dodatek ma ruchome skrzydełka, które ja osobiście ułożyłam mu w pozycji, że tak powiem "lecącej".


Izabela chyba uważnie przeglądała mojego bloga, bo prezenty, które od niej otrzymałam świetnie pasują kolorystycznie do mojej kuchni :-)! W zamyśle ma być zielono-biała z akcentami fioletu, żółci i niebieskiego.

Bardzo serdecznie Ci dziękuję :-).
-(-@

A teraz, zgodnie z obowiązującymi zasadami ogłaszam taką samą zabawę u siebie:

* Pierwsze 2 osoby, które napiszą w komentarzu pod tym postem, że w ramach "Podaj dalej" chcą otrzymać ode mnie drobne upominki, dostaną je w ciągu 2 miesięcy. 
* Osoby te powinny ogłosić taką samą zabawę u siebie na blogu - albo od razu, albo w momencie otrzymania przesyłki z upominkami.
* Następnie powinny wysłać swoje upominki 2 osobom w ciągu 2 miesięcy.
* W tej zabawie można brać udział nieograniczoną ilość razy :-)

Moje zmagania z decoupagem

Raz kozie śmierć! Pomyślałam kilka dni temu i... kupiłam dwa komplety serwetek z myślą o dekoracji kilku drobiazgów w moje kuchni, które aż się o to proszą :-)

Już od jakiegoś czasu przeglądałam najróżniejsze tutoriale dotyczące decoupage'u... Z jednych mogłoby wynikać, że to banalnie proste, inne natomiast nie napawały takim optymizmem... Żeby sprawdzić, jak to naprawdę jest z tym decoupagem, postanowiłam potrenować. Najpierw "na sucho", ochraniając w ten sposób moje kuchenne puszki i skrzyneczki przed bezpowrotną destrukcją ;-)

Za królika doświadczalnego posłużył mi... plastikowy kubeczek po serku. Najpierw pomalowany kilka razy farbą, potem oklejony fragmentami serwetki, nieco podmalowany akwarelami (zaraz wyjaśnię, dlaczego...) i na koniec potraktowany lakierem akrylowym - jak dotąd drugi raz i schnie :-).
Pierwszy mój błąd pojawił się już podczas malowania: farba była za gęsta, wskutek czego pędzel zostawiał na malowanej powierzchni tak wyraźne bruzdy, że gdyby farba była brązowa, pojemniczek mógłby z powodzeniem udawać drewniany, z nieheblowanych desek - i to bez żadnych dodatkowych zabiegów ;-)

Motywy z serwetki - na pierwszy ogień poszła różana - zamierzałam (bardzo ambitnie!) powycinać, ale szybko okazało się, że to mało realne - nie przy tak małych elementach i nie przy mojej cierpliwości! Wydzieranie poszło już dużo lepiej :-).
 
Pojawił się jednak kolejny problem: oddzielenie jednej, najcieńszej warstwy papieru z różyczek wielkości od jednego do kilku centymetrów... Następnym razem najpierw rozdzielę całą serwetkę, a dopiero potem będę wydzierać motywy - zaoszczędzę sobie mnóstwo czasu i nerwów ;-).

Motywy naklejałam (za radą jednej z koleżanek) rozcieńczonym wikolem. I tu zaczęła się masakra! Na palach jednej ręki mogę policzyć te elementy, które się nie pomarszczyły podczas klejenia! Na dodatek wikol w kilku miejscach rozmazał wiśniowy kolor różyczek na białą farbę tła - stąd pomysł na podmalowanie akwarelami. Jak już ma być różowo, to po całości. Kolejna rada na przyszłość: jeszcze raz przejrzeć dokładnie tutoriale i nauczyć się cieniowania ;-)

Czy jest coś na pocieszenie? Jak najbardziej: lakierowanie (na szczęście :-) ) wyrównuje braki zarówno w fakturze, jak i kolorystyce wiaderka. Czyli jest szansa, że coś z tego będzie :-) Aha, na styku górnej białej i dolnej różowej części planuję dla ozdoby przykleić cieniutką białą koroneczkę...

I na koniec prośba: będę bardzo wdzięczna za Wasze uwagi i sugestie - szczególnie jeśli macie nieco większe (albo w ogóle jakiekolwiek ;-) ) doświadczenie w tej dziedzinie... Bardzo chętnie skorzystam z życzliwych rad. Hmmm... Moje kochanie niezmiernie by się zdziwiło, czytając poprzednie zdanie, bo czego jak czego, ale dobrych rad nie tolerowałam odtąd od nikogo. Cóż, człowiek się zmienia ;-) 

środa, 13 czerwca 2012

Niespodzianek ciag dalszy...

Na początek coś robótkowego, czyli szydełkowe etui na telefon - któreś z kolei, bo niestety ciągle je gubię ;-). 


A teraz z czystym sumieniem mogę przejść do kolejnych wiadomości :-). Spotkałam się dziś z Dianą, od której osobiście odebrałam nagrodę za wczorajsze wyróżnienie. Jak się okazało, jesteśmy tak bliskimi sąsiadkami, że wystarczyło wsiąść na rower :-) Wróciłam do domu, zaglądam na jej bloga i co widzę? Kolejne wyróżnienie (ani słowem się nie zdradziła, kiedy rozmawiałyśmy...) oraz zaproszenie do zabawy w 11 pytań, zgodnie z następującymi zasadami:

1. Umieść na swoim blogu odpowiedzi na 11 pytań przyznanych przez ich "Tagger".
2. Następnie wybierz 11 nowych osób do tagu i połącz je w swoim poście.
3. Utwórz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i napisz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymień w swoim poście osoby, które otagowałaś !!!
5. Nie oznaczaj ponownie osób, które już są oznakowane.
-(-@

Jeszcze raz bardzo serdecznie Ci dziękuję Diano :-) Za wyróżnienia i za sympatyczne spotkanie :-)

-(-@

Z wybraniem blogów, które ja chciałabym wyróżnić nie będzie problemu. Jest mnóstwo osób, do których bardzo lubię zaglądać i podziwiać owoce ich pracy. Trudniej będzie z wymyśleniem pytań, bo bardzo wiele już się pojawiło...

Siedzę więc, siedzę... myślę i myślę... Niczym Beata Kozidrak w swojej piosence :-) Przy uszach dyndają mi prześliczne czarno-białe gronka od Diany - nie zrobiłam własnych zdjęć i pewnie szybko nie zrobię, bo w ogóle nie mam ochoty ich zdejmować :-). Fantastycznie się w nich czuję! 

Oj! Coś ciężko mi dzisiaj trzymać się jednego wątku ;-) Stanowczo za dużo wrażeń... Ale, żeby było po kolei:

7 rzeczy o mnie: 

1. Kocham góry - szczególnie Babią i bardzo chciałabym widzieć ją z okien swojego domu...
2. Mam ciągły głód wiedzy, mogłabym uczyć się i uczyć bez końca!
3. Nie dowierzam, że mam tyle lat, ile wskazuje metryka :-)
4. Nie lubię wody - i ona mnie chyba też, bo wciąż nie mogę nauczyć się pływać.
5. Uwielbiam obrazy Leonida Afremova.
6. Bardzo chciałabym pracować z dziećmi!
7. Na emeryturze planuję... pisać książki.


Blogi, którym chciałabym przyznać wyróżnienie (alfabetycznie, żeby było sprawiedliwie):
Moje odpowiedzi na pytania Diany

1. Oczy niebieskie, zielone, piwne czy brązowe?     
Piwne najładniejsze :-)
2. Wzrok czy słuch?                                                         
Jak najbardziej wzrok!
3. Piłka nożna czy siatkówka?                                         
Chyba ani jedno, ani drugie; piłka jakoś mnie nie kręci.
4. Uroda czy mądrość?                                                    
Mądrość - bo z wiekiem uroda przemija, a mądrość rośnie.
5. Winogrona czy agrest?                                                 
Oczywiście winogrona :-)!
6. Śniadanie czy kolacja?                                                 
Śniadanie - bez kolacji mogę się obejść...
7. Mail czy list?                                                                
Jak najbardziej list! Najlepiej na robionej własnoręcznie papeterii...
8. Odpoczynek aktywny czy pasywny?
Oczywiście, że aktywny, a najlepiej w górach :-)
9. Zakupy czy spacer?                                                      
Spacer! Najchętniej z aparatem fotograficznym :-)
10. Bladość czy solarium?                                                 
Bladość...
11. Słońce czy deszcz?                                                      
W rozsądnej dawce - mogłoby być słońce; ale jako że moja tolerancja  na słońce jest dość niska, to chyba raczej deszcz... 


A oto moje 11 pytań (do zabawy zapraszam... osoby, które wyróżniłam ;-) ):

 
1. Srebro czy złoto?                                                                     
2. Drewno czy metal?
3. Azja czy Ameryka?
4. Syn czy córka?
5. Nowocześnie czy rustykalnie?
6. Owoce czy słodycze?
7. Kółka dwa czy cztery?
8. Zdjęcia kolorowe czy czarno-białe?
9. Majsterkowicz czy biznesmen?
10. Szkło białe czy kolorowe?
11. Muzyka poważna czy rockowa?

Ufff... I w ten sposób dobrnęłam do szczęśliwego końca najdłuższego posta w mojej blogowej karierze...
-(-@

wtorek, 12 czerwca 2012

Kilka dobrych wieści...

Przez cały wczorajszy dzień nie mogłam się zebrać do tego posta, ale zdecydowałam, że w końcu powinnam... Bo miłych wiadomości uzbierało się w ostatnim czasie naprawdę sporo :-)

* Najmilszą jest wyróżnienie od Diany, które otrzymałam (a właściwie otrzymało moje drzewko) w zorganizowanym przez nią - w poszukiwaniu inspiracji ;-) - wyzwaniu Wena. Bardzo jestem ciekawa, co też stworzy swoimi rękami... To wyróżnienie jest dla mnie tym bardziej istotne, że Diana była pierwszą obserwatorką mojego bloga i w pewnym sensie przewodniczką po tym niesamowitym wirtualnym świecie rękodzieła. A może nie tylko wirtualnym... Ale o tym na razie cicho sza ... ;-)
  

* Od Martusi  dostałam natomiast... schemat ślicznych perminków, które strasznie spodobały mi się na jej blogu. Na ich widok powróciła mi ochota na dawno porzucone krzyżykowanie, więc będę miała co robić w wakacje :-) A może i moje dzieci się przyłączą? Młodszy poprosił wczoraj o naszykowanie ramki, bo prawie kończy haftowanie obrazka ze słodziutkim pieskiem. 

* Otrzymałam również od Luny kontakt do mojej pary w zorganizowanej przez nią "Wymiance pachnącej różami". Strasznie się ucieszyłam, że będziemy wymieniać się prezentami z Pauliną :-) Dziewczyna robi naprawdę przepiękne, gustowne ozdoby!

* Niecierpliwie wyglądam też listonosza, czekając na kilka przesyłek: dwie z wygranych candy, jedną w ramach zabawy "Podaj dalej" i jedną zakupioną od Ani w małym domku - nie mogłam się oprzeć jej ślicznej biżuterii...

*  A kolejny powód do radości? Upolowałam wczoraj kilka fantastycznych drobiazgów do dekoracji mojego małego królestwa :-) Między innymi słodki koszyczek na moje aktualnie robótki, dzięki któremu będę mogła mieć je zawsze pod ręką. Na dodatek wspaniale komponuje się kolorystycznie z moimi groszkowo-miętowo-pistacjowymi ścianami (próbowałam skorzystać z pomocnika kolorystycznego Świata Odcieni, ale to chyba nie jest żadna z prezentowanych tam czystych barw).


W związku z tym - jakże licznym :-) - wysypem miłych niespodzianek, sama też postanowiłam coś przygotować i myślę, że najdalej za kilka (no, może kilkanaście...) dni moja koncepcja nabierze kształtu :-).

PS. Nie myślcie, że nic nie tworzę, ale na razie - zgodnie z regułami wymianek - nie wolno mi jeszcze nic pokazać...

piątek, 8 czerwca 2012

Boże Ciało i sztuka układania kwiatów

Przy okazji wczorajszego święta odwiedziłam Spycimierz - maleńką wioskę niedaleko Uniejowa w województwie łódzkim (tuż przy oddanej właśnie - przynajmniej teoretycznie ;-) - autostradzie A2).

Mieszkańcy tej wsi, posiadającej bardzo długą i ciekawą historię, na święto Bożego Ciała układają przecudny kwietny dywan, po którym o godzinie 17-ej przechodzi uroczysta procesja.


Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Spycimierzu obchodzi już 200-lecie tej przepięknej i bardzo pracochłonnej tradycji - barwna kompozycja pokrywająca kręte uliczki ma długość około 1,5 km!


Naprawdę było na co patrzeć i podziwiać. Niestety, zdjęcia nie oddają rzeczywistej kolorystyki tej cudownej mozaiki, bo słońce prażyło niemiłosiernie!

PS. Syn właśnie przypomniał mi, że na zdjęciach brakuje jeszcze jednego: pięknego zapachu!!! 

czwartek, 7 czerwca 2012

Kreatywne przedpołudnie

Zapisałam się wczoraj na "wymiankę pachnącą różami", tym razem u Luny. A dziś rano otrzymałam odpowiedź, że się zakwalifikowałam. Strasznie się cieszę, bo uwielbiam motyw róży! Daje duże pole do popisu, zarówno dla haftu, szydełkowania, jak również wielu innych technik. Dostałam takiego motywacyjnego kopniaka, że na świeżo musiałam wypróbować jeden z różanych pomysłów ;-)

Szyłam, szydełkowałam i... już dziś wieczorem moja różyczka trafi do rąk wspaniałej kobiety, która niesamowicie mnie inspiruje, dostarcza robótkowych zagranicznych czytadeł, dzieli się swoimi kulinarnymi sekretami (którym niestety rzadko jestem w stanie sprostać ;-) ), a na dodatek właśnie za kilka dni obchodzi urodziny :-)

 
Różyczka uszyta jest z pięknie błyszczącej organzy (szkoda, że na zdjęciu nie widać tego blasku...), osadzona na obszydełkowanym miedzianym drucie (skręcenie robótki wokół drutu miało imitować kolce...), z dorobionymi szydełkiem listkami i przylistkami wokół nasady płatków, aby ukryć łączenie robótki.

PS. Teraz trochę z innej beczki: może ktoś wie, czy da się przestawić na stałe  strefę czasową w blogerze? Strasznie mnie męczy ustawianie ręcznie godziny posta za każdym razem, a jak tego nie robię, podczas publikacji wychodzą bardzo dziwne rzeczy - szczególnie, gdy piszę coś rano, a bloger wciąż jest dobę do tyłu... Próbowałam zmienić lokalizację, ale to nie poskutkowało.

sobota, 2 czerwca 2012

Wyrosło kolejne drzewo ;-)

A właściwie drzewko - w porównaniu z poprzednimi. Ale celowo wybrałam nieco mniejszy format (obrazek ma 15x21 cm), żeby je zrobić zanim opuści mnie kapryśna wena ;-) Jako wzór wykorzystałam swój szkic sprzed... dobrych kilkunastu lat! 

Kończyłam wczoraj późnym wieczorem, z pokłutymi palcami i mroczkami w oczach od mieniącej się nici. Ale skończyłam! Co prawda haft nie jest jeszcze dobrze naciągnięty i oprawiony jak należy, ale musiałam się pochwalić :-)


Uff... Teraz mogę spokojnie zabrać się za kompletowanie wymiankowej paczki dla Tafcika, bo wczoraj wieczorem dowiedziałam się, że to właśnie ona - też całkiem "świeża" blogerka, podobnie jak ja ;-), jest moją parą w ludowej wymiance zorganizowanej przez AgKe.

Aha! Byłabym zapomniała: załapałam się na niespodziankę w candy u ArtAmbrozji. I znów moja cierpliwość zostaje wystawiona na próbę, bo kobieta szyje naprawdę przepiękne rzeczy, więc nie mogę się doczekać, co też mi przygotuje :-).

-(-@